Czarne pasy, które nigdy nie startowały na zawodach.

Co jakiś czas dostajemy wiadomości o nowych promocjach na czarne pasy lub o tych, których z jakiegoś powodu nie dopisaliśmy do naszej bazy. Jeszcze kilka lat temu każda taka promocja budziła sporo emocji, dzisiaj czarnych pasów BJJ w Polsce jest prawie 500. Razem z ilością promowanych oczywiście proporcjonalnie spada ich jakość, nie da się tego uniknąć i idzie to w parze z masowym rozwojem dyscypliny i różnych standardach. Na szczęście nie dochodzi do absurdów jak w innych dyscyplinach, na czarny pas niezależnie od klubu trzeba wylać na macie brazylijskiego jiu-jitsu sporo potu.

Przeglądając szeroką listę nazwisk, którą skrupulatnie na przestrzeni lat staraliśmy się wpisywać może 20% walczyło kiedykolwiek na Mistrzostwach Polski, a w porywach 10%-15% w dywizji czarnych pasów. Wydawałoby się, że promocja na symboliczną czerń to docenienie wielu lat treningów, ale również wejście na nowy etap rozwoju. Niestety sporo osób po promocji przestaje trenować, a już na pewno startować. Zapewne wiąże się to z lękiem porażki, podrażnienia swojego ego.

Mistrzostwa Polski są raz w roku, wpisowe to raptem 70 zł, nawet w czarnych są już podziały na masters 1 i masters 2. Każdy znajdzie kategorie dla siebie. Zawody to nieodłączny element brazylijskiego jiu-jitsu i rozwoju własnego jak i całej dyscypliny. Trafia argument, że wysłużony zawodnik, który nie ma już nikomu nic do udowodnienia odpuszcza rywalizację sportową. Trafia argument, w którym facet faktycznie walczy z poważnymi kontuzjami, które nie są zasłoną dymną przed zawodami.  Nie trafia natomiast sytuacja, gdy czarny pas dostaje chłop w sile wieku, który absolutnie NIGDY nie wystartował i nie zamierza wypróbować swoich skillsów w warunkach bojowych chociaż raz w życiu.

Czerń na biodrach ma dawać przykład, pokazywać drogę rozwoju. Nie ma lepszej drogi od walki ze swoją głową i przeciwnikiem na tatami we wrzawie krzyków i podpowiedzi, które czasami chce się wykonać, ale ciało odmawia posłuszeństwa. Super przykładem dla tych, którzy boją się skonfrontować na zawodach jest Marcin Tobera, Gonzo walczy zawsze i wszędzie na kompletnym luzie. Podchodzi do zawodów jak do dobrego treningu i zabawy. Takiego podejścia życzymy czarnym pasom, które nigdy nie wystartowały na zawodach lub zastanawiają się czy po raz pierwszy zawalczyć w nowej dywizji.

CO JEST KULANE?

Przeczytaj także