Do góry nogami: cz. 3 – „Kevin sam w domu”

Kimona czy bez kimon? To gi or not to gi? Odwieczne pytanie, które jak „Kevin sam w domu”, przewija się cyklicznie przez obserwowane przez nas media. Czy jest to tylko kwestia preferencji, reguł, czy może tego, że coś idzie nam po prostu lepiej? Może wszystkie te przyczyny mają na to wpływ, ale moim zdaniem, sprawa jest bardziej złożona. W poniższym odcinku, rozważę przyczyny, dla których zawodnicy preferujący walkę w gi, czasami nie przepadają, lub nawet unikają walki bez kimon.

„Gi jest ważniejsze dla mnie. Zawsze było. Lubię no-gi bez wątpliwości, ale gi ma większą wartość dla mnie. Na przykład, gdybym nie mógł już nigdy robić no-gi, to bym sobie poradził. Ale jestem dobry bez kimon też, lubię no-gi. Jednak w kimonach dostaję prawdziwego kopa, ponieważ daje mi ono więcej arsenału.” – Keenan Cornelius (The Rise Of Keenan Cornelius – The JiuJitsu Phenom // Steward Cooper Films)

Styl
Dlaczego niektórzy zawodnicy twierdzą, że w ogóle nie trenują bez gi, a mimo to osiągają w tej formule dobre rezultaty? Kłamią? Są ponadprzeciętnie utalentowani, czy powód jest być może dużo bardziej przyziemny? Dlaczego również czasem bywa tak, że zawodnicy trenują po równo obie formuły, ale wolą lub są dużo bardziej skuteczni w jednej z nich? Walka w kimonach i bez, różni się przede wszystkim (poza oczywiście możliwością chwytu za ubranie) skutecznością i dostępnością poszczególnych technik, a nawet gard i całych koncepcji walki. I tak na przykład oczywistą sprawą jest, że bez kimon, walka pajęczą gardą praktycznie nie istnieje. Wątpliwa również, w mojej osobistej opinii, jest także skuteczność de la rivy, chyba, że zawodnicy czują się w niej tak komfortowo, że mimo braku chwytów, potrafią osiągać z takiej walki korzyści. De la riva w walce bez kimon, występuje najczęściej u wysokiej klasy zawodników niskich wag, takich jak Caio Terra, Rafael Mendes, czy Bracia Miyao, ale moim zdaniem raczej z przyzwyczajenia i pewności siebie w tych pozycjach, niż chłodnej kalkulacji. Caio Terra słynie ze swojego mocnego taktarova właśnie z DLR w no-gi. Natomiast w przypadku mniej doświadczonych zawodników, o znacząco mniejszych umiejętnościach z DLR, próby walki tą gardą, często kończą się stratą pozycji. Dużo bardziej zasadna jest odwrotna de la riva, która często łączy się z półgardą i jest alternatywą przeciwko przechodzącym wyżej na nogach przeciwnikom. Keenan Cornelius stara się rozwijać koncepcję walki odwrotną DLR w no-gi, modyfikując ją do popularyzowanej przez siebie Mantis Guard. Gardy takie jak zamknięta, czy półgarda są oczywiście uniwersalne i większość podstawowych technik ma swoje odpowiedniki w obu formułach. Zawodnicy trenujący głównie w kimonach, którzy opierają swój styl, a dokładniej gardę otwartą, głównie na pająku i z niego otwierają dalsze akcje i transmisje np. do DLR, lub odwrotnej DLR, czy x-gardy, mogą napotkać przy walce bez kimon na spore trundości. Kluczowa w tym wypadku jest świadomość, które akcje są dostępne, a które lepiej zostawić na walki w gi. Przykładem zawodnika, który zmienia dosyć wyraźnie swój styl w zależności od formuły w jakiej startuje jest Romulo Barral

Romulo garda
Romulo Barral walczący w kimonach i bez

 

„Trenuję codziennie w gi i raz w tygodniu bez gi. To kluczowe, żeby trenować w gi, aby mieć najwyższej jakości technikę. Zawodnik, który chce być dobry w no-gi, musi trenować także w kimonach.” – Marcelo Garcia (Arte suave – Marcelo Garcia – art of brazilian jiu jitsu // youtube)

Marcelo Garcia to legenda, która osiągnęła wszystko zarówno w kimonach jak i bez kimon (4x Mistrzostwo ADCC, 5x Mistrzostwo IBJJF w Gi). W pamięci środowiska BJJ zapisał się szczególnie jako symbol ADCC, a więc najbardziej prestiżowego turnieju no-gi. Powyższa wypowiedź pochodzi z czasów, kiedy osiągał swoje największe sukcesy. Aktualnie twierdzi, że trenuje obie formuły po połowie, ale tylko ze względu na to, że jest właścicielem akademii i takie są wymogi rynkowe. Adam Wardziński, czyli najlepszy aktualnie polski zawodnik BJJ, także twierdzi, że praktycznie wcale, lub w bardzo znikomym stopniu, trenuje bez kimon. Jego skuteczność na zawodach bez kimon (w tym wypadku na zasadach IBJJF), nie odbiega od tej w kimonach. Co łączy obu tych zawodników? Oczywiście styl, a konkretnie motyl. Obaj, trzon swojego stylu, oparli o tę właśnie gardę.

Adam Wardziński konsekwentnie stosuje gardę motylową zarówno w gi, jak i no-gi
Adam Wardziński konsekwentnie stosuje gardę motylową zarówno w gi, jak i no-gi

Motyl, czyli garda uniwersalna.
Garda motylowa jest najpopularniejszą gardą otwartą w walce no-gi. Moim zdaniem, aby być skutecznym zawodnikiem w tej formie walki, trzeba umieć walczyć motylem na przyzwoitym poziomie. Jest to garda uniwersalna, ponieważ cała struktura większości akcji i sweepów, jest analogiczna w kimonach i bez. Fenomen tej gardy polega rónież na tym, że można ją uzyskać z bardzo bliskiego dystansu od przeciwnika. Rywal, który chce przejść naszą gardę, musi prędzej czy później skrócić dystans, aby nas skontrolować w półgardzie lub pozycji bocznej. Dla porównania, w przypadku gardy pajęczej, kiedy przeciwnik skróci do nas dystans, musimy ten dystans odzyskać, aby uzyskać komfortową pozycję. Oczywiście zależy to także od takich czynników jak elastyczność naszych stawów, praca bioder (być może przede wszystkim praca bioder) itp., ale bez wątpienia łatwiej nam będzie przy bliskim dystansie wcisnąć samego haka do motyla, niż całą nogę przed przeciwnika.
Skąd wynika tak duża popularność motyla w walkach no-gi? Po pierwsze, walka bez kimon charakteryzuje się tym, że więcej czasu, zawodnik przechodzący gardę spędza na kolanach. Analogicznie, w kimonach, większość zawodników (ważących mniej niż 100kg) przechodzi gardę na stojąco, ze względu na ewolucję technik opartych na pajęczej gardzie i zagrożeniu płynącym ze strony trójkątów, balach i omoplaty. Garda motylowa jest gardą bliskiego dystansu, a więc fakt, że przeciwnik sam go skraca, działa na korzyść zawodnika z dołu. Zabezpiecza ona także w dobrym stopniu, przed dźwigniami na nogi. W przypadku gardy motylowej, obie nogi wpięte są wewnętrznymi hakami, a więc trudniej przechwycić je do taktarova lub skrętówki. Teoretycznie bez wypięcia tych haków, dostępne są tylko rozporówki, ale są to bardzo rzadkie akcje. Garda zamknięta i półgarda, mimo swojej uniwersalności, niosą ze sobą realne ryzyko dźwigni na nogę. Dlaczego, szczególnie w walce bez kimon, ma to kluczowe znaczenie?

Dźwignie na nogi, czyli domena submission.
Jest to jeden z czynników, przez który część zawodników BJJ unika walki bez gi, lub nie startuje na zasadach ADCC. Po pierwsze, wiele organizacji, w walkach bez gi, dopuszcza tzw. przekładanie nogi z zewnątrz przy atakach na dolne kończyny, co wywiera presję na kolano i może spowodować kontuzję wiązadeł, a także na najwyższych poziomach zaawansowania zezwala na skrętówki. Po drugie, obrona nawet tych dźwigni, które dopuszczają przepisy IBJJF, jest w no-gi dużo trudniejsza. Nie można chwycić kołnierza przeciwnika, aby nie dopuścić do jego wymostowania i finalizacji dźwigni. Nie można także złapać się rękawa, aby zneutralizować atak we wczesnej jego fazie. Noga chwycona do dźwigni prostej na staw skokowy, w przypadku walki no-gi i zawodnika, który specjalizuje się w atakach na dolne kończyny, jest praktycznie nie do obrony, a jest od kilku już lat dostępna od poziomu Juniorów, nawet w przepisach IBJJF. Dźwignie na nogi w walce bez kimon, mają kluczowe znaczenie i należy je trenować, mając w planach wygrywanie w tej formule.

Stójka obowiązkowa. Zapasy a Judo.

„To jest turniej submission wrestling, a nie turniej jiu jitsu (o ADCC). Zapasy to ogromna przewaga tam. Nie ma sensu walczyć gardą niemal wcale, ponieważ tak trudno sweepnąć ludzi w no-gi z gardy.” – Keenan Cornelius (The Rise Of Keenan Cornelius – The JiuJitsu Phenom // Steward Cooper Films)

Zapasy w turniejach bez kimon robią ogromną różnicę. Właśnie ze względu na uprzywilejowaną pozycję zawodników z góry oraz kluczową rolę dźwigni na nogi, zawodnicy będący na przeciwniku, najczęściej mają uprzywilejowaną pozycję. Oczywiście na niższych poziomach zaawansowania, zależność ta jest mniej widoczna. Istotna rola zapasów najwyraźniej uwidacznia się na finałach ADCC. Jest to cecha, która również odróżnia w istotnym stopniu kimona od formułu no-gi. Zawodnicy preferujący kimona, jeżeli pewnie czują się w walce swoją gardą, bez żadnego problemu mogą rozpoczynać walkę od wciągnięcia rywala do gardy, bez jakichkolwiek konsekwencji punktowych. Wielu zawodników posiada tak duże umiejętności walki z dołu, że rywale uzyskują pozycję dominującą niezwykle rzadko (czasami raz do roku, lub jeszcze rzadziej). Nawet kiedy udaje im się zachować skuteczność przy obronie przejśćia gardy podczas walki bez kimon, to skuteczność ich przetoczeń i poddań wyraźnie spada. Chyba, że… mamy do czynienia z bardzo dobrymi leglockerami, takimi jak Cummings, Lister, Tonon, czy Buchecha. Jednak w większośći przypadków, zawodnicy przygotowujący się do najważniejszych turniejów no-gi, regularnie trenują zapasy, pod okiem trenerów wywodzących się bezpośrednio z tej dyscypliny. Robią to również zawodnicy wywodzący się z judo lub preferujący techniki judo w walkach w kimonach. Moim zdaniem różnica w stylu obaleń, spowodowała, że Buchecha zdobył swój tytuł ADCC szybciej, niż Rodolfo Vieira, który był w szczytowej formie przez kilka lat wcześniej. Rodolfo preferuje rzuty i wycinki typowe dla judo z kontrolą rękawów i kołnierza. Z kolei firmowym obaleniem Buchechy jest wejście w obie nogi, które równie dobrze działa w obu formułach. W ostatnim czasie Rofolfo, przygotowujący się do startów w MMA, bardzo poprawił swoje zapasy, co dało efekt na tegorocznych finałach ADCC, gdzie zdobył swój pierwszy tytuł mistrzowski. Drugą cechą jaka odróżnia tych zawodników są dźwnignie na nogi. Rodolfo poległ w 2011 roku skrętówką z Deanem Listerem, co nie jest jakimkolwiek wstydem, poniważ Lister to legenda leglocków. Buchecha ma jednak większą świadomość dźwigni na nogi, poniważ dużo częściej je wykonuje i w konfrontacji z Listerem w 2013 roku, nie pozwolił sobie zrobić krzywdy.

Dean Lister poddaje Rodolfo Vieirę skrętówką
Dean Lister poddaje Rodolfo Vieirę skrętówką

 

Wszyscy spotkamy się w x-gardzie.
Jest takie miejsce, gdzie krzyżują się drogi zarówno tych, którzy wolą walkę gardą pajęczą, jak i tych, którzy stosują częściej haki wewnętrzne, czyli motyla. W obu tych przypadkach x-garda jest rowzwiązaniem na wiele problemów. Moim zdaniem jest to najtrudniejsza garda do przejścia (może poza wormguardem, ale ciężko to ocenić ze względu na rzadkość występowania tej drugiej). Dojścia z pająka i motyla, a także DLR i odwrotnej DLR do x-gardy są różne, ale wszystkie mogą w efekcie prowadzić do ustawienia tej pozycji. Przechodzenie x-guardy wymaga szybkiego działania, dobrego czucia, rewelacyjnego balansu i świadmości działania. Skuteczność sweepów w przypadku tej pozycji, nawet na wysokich poziomach zaawansowania, jest bardzo wysoka. Uciekają się do niej konsekwentnie niemal wszyscy topowi zawodnicy. Wyjątkiem jest Kron Gracie, który mimo, że walczy bardzo klasycznie, często motylem, nie stosuje x-gardy i gardy pajęczej. X-garda jest również pozycją wspólną dla wielu zawodników preferujących walkę w kimonach, mających zupełnie inne style, kiedy przychodzi im rywalizować w no-gi.

Obie omawiane formuły walki, różnią się także tempem, możliwością kontroli przeciwnika i bardzo często regułami zawodów. Są to również bardzo częste powody, dla których niektórzy zawodnicy rezygnują z jednej z tych form. Według mnie nie warto rezygnować ani z kimon, ani z no-gi. Jedna i druga formuła rozwija nasze jiu jitsu. Ja sam zdecydowanie preferuję gi i walkę gardami, które trzymają rywali na dystans, lecz trening i zawody no-gi pchnęły mnie w którymś momencie o kroczek dalej, właśnie ze względu na konieczność rozwinięcia motyla i walki hakami wewnętrznymi, a także konieczność rozwijania leglocków. Sama koncepcja gardy motylowej i walki wewnętrznymi hakami, jest bardzo ważną kwestią, szczególnie w kontekście np. półgardy i wychodzenia z pozycji niekorzystnej, gdy rywal rozciągnie nas na plecach, a dystans jest skrócony. Mistrzami tego typu gry w naszym kraju są m.in. wspomniany wcześniej Adam Wardziński, czy Jędrzej Loska, który sweepy z takiej fałszywej półgardy do motyla ustawia po mistrzowsku. Zdaję sobie sprawę, że temat jest dużo wdzięczniejszy do analizy wideo, aniżeli artykułu tekstowego. Takie analizy postaram się wcielić w życie w przyszłym roku 🙂

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia, życzę wszystkim Czytelnikom Grapplera, dużo zdrowia, radości, sukcesów na macie i życiu codziennym. Wesołych Świąt 🙂

Patryk Wysocki -> UpsideDown JiuJitsu

CO JEST KULANE?

Przeczytaj także