„Być mistrzem zarówno na macie, jak i poza nią” – co to właściwie znaczy?

Jeżeli siedzicie w środowisku fighterskim, a zapewne tak skoro czytacie choćby ten artykuł to nie raz zderzyliście się z określeniem „być mistrzem poza matą”. Kiedy ogląda/czyta się wywiady z trenerami i różnymi zawodnikami dość często przewija się właśnie ta sentencja. Wielu z nich powtarza, że bycie mistrzem w danej dyscyplinie to nie wszystko, należy pamiętać o tym by cechy mistrzowskie aplikować do codziennego życia. Co tak właściwie oznacza bycie mistrzem w życiu?

Nie chodzi tu napewno o zwycięski okrzyk podczas wyhaczenia promocji w Biedronce. I raczej też nie o bycie najlepszym pracownikiem, który kosztem innych dąży do awansu lub podwyżki w robocie. W zawodowym sporcie dążenie do mistrzostwa wymaga dosłownie kilku cech, które jednak nie należą do wrodzonych, a bardziej do nabytych podczas drogi do celu. W jednym ze swoich wpisów wybitny trener John Danaher przybliża temat postawy zawodników poza matą, dając za przykład legendarnego George’a St Pierre.

„Kiedy większość ludzi myśli o życiu zawodnika sztuk walki, pierwsze co przychodzi im na myśl to trening lub walka, gdy jest to tak naprawde tylko procentowa część ich stylu życia. Prawda jest taka, że bez względu na to jak sztywny reżim treningowy narzucają sobie sportowcy i tak większość godzin dnia spędzają poza salą. Co za tym idzie, ich styl życia właśnie poza matą ma bezpośredni wpływ na ich dyspozycję na treningu”

Danaher podkreśla, że GSP jest wyjątkowym zawodnikiem w tej kwestii. Jego pogoda ducha pozostaje niezmienna, nieważne jak styrany jest treningami, a nawet podczas sytuacji dość trudnych potrafi zachować opanowanie i życzliwość. Nie jest to łatwe, gdyż jak wiadomo fani bywają ogromnie natrętni a czasami po prostu głupi, a o prowokacje nie trudno. Sam Danaher przyznaje, że w niektórych sytuacjach był bliski pęknięcia, ale St Pierre swoją energią potrafił nadać sytuacji pozytywny obrót. Życie fighter’a nie należy do łatwych, tym bardziej kiedy podczas ciężkich dni treningowych wokół Ciebie zbiera się masa ludzi, którzy proszą o wywiady lub zdjęcia. Te właśnie próby życzliwości i cierpliwości są bardzo ciężkie, aczkolwiek charakteryzują prawdziwych mistrzów.

Kolejnym przykładem, który bez dwóch zdań pasuje do tego tekstu jest legendarny Marcelo Garcia. Do dziś przez wielu uważany za najlepszego chwytacza w historii, od zawsze wszystkich zarażał swoim pozytywnym uśmiechem i dobrą energią. Nie ma co się oszukiwać, wielu mistrzom od#ebała palma po dobrych sezonach, a ich ego urosło do niewyobrażalnych rozmiarów. Marcelo jednak pozostawał niezmienny, ciężką pracą i niezmiennym charakterem budując swoją legendę w sporcie. Jakiś czas temu akademię Marcelo opuściło dwóch mocnych zawodników Mansher Khera i Dillon Danis. Garcia wypuścił wtedy filmik na którym mówi o tym, że niezależnie od okoliczności należy być wporządku do drugiego człowieka nie tylko na treningach, ale także poza nimi. Khera i Danis jako młodzi i niepokorni zawodnicy poszli bardziej w kierunku „trash talku”, a sam Danis wydał się nieco zmienić pod wpływem Conora z którym wtedy trenował. Do tego doszły sprzeczki z ekipą Danaher’a, którą potem obaj trenerzy sprostowali. Filozofia relacji międzyludzkich Marcelo pozostała taka sama, bez względu na sukcesy które odnosił on sam, a później jego uczniowie.

Wiadomo, że widzimy tylko trash talk’i i obrzucanie się gównem w zawodowym MMA. Pamiętajcie jednak, że to tylko pieprzona fikcja. Większość zawodników, którzy prezentują wysoki poziom sportowy musiała przejść przez drogę pełną przeszkód co ukształtowało w nich mnóstwo pozytywnych cech. W dzisiejszym świecie jest to jednak kwestia nie do sprzedania, a jak wiadomo „cash rules everything”. Chyba jednak lepiej brać przykład z tych, którzy niosą wartości już dziś niepopularne, aczkolwiek fundamentalne jeżeli chodzi o postawę mistrzowską. Jak mówią internety – tak trzeba żyć!

tekst: Łukasz Truskolawski

CO JEST KULANE?

Przeczytaj także