Co jest kulane #35 czyli ja wiedziałem, że tak będzie

Nie potrafiłbym inaczej skomentować ostatnich wydarzeń niż przytaczając klasyczny tekst legendarnej Molesty. Nie chciałem też pisać zwykłego podsumowania (jak zwykle) bo to co się wydarzyło zasługuje na opakowanie w felieton. Za nami kolejne Mistrzostwa Europy ADCC, imprezy którą obdarzam chyba największym ładunkiem emocji i na którą zawsze czekam z niecierpliwością. Ma to swoje podłoże w sentymencie, ale przede wszystkim chyba w najzwyklejszej, czystej zajawce na Submission Fighting.

Jednak nie o dyscyplinie sf czy o samych zawodach będzie dzisiaj. Będzie przede wszystkim o ludziach. Ludziach, którzy poświęcili się swojej drodze i za każdym razem ciężko i ambitnie tyrają, aby wywalczyć bilet na najbardziej prestiżowy turniej w branży. Wiele z tych osób spotkałem na swojej drodze i dzięki temu mogłem poznać jeszcze szersze spektrum szlifowania warsztatu na macie. Wiele z tych osób trenuje długo, ciężko i wytrwale aby spełnić swoje marzenia i dostać się tam, gdzie dostają się nieliczni.

Inspiracja. To chyba pierwsze słowo, które nasunęło mi się po uporządkowaniu wszystkich news’ów, które dostałem w trasie. Pół dnia wydzierałem japę na zawodach dzieciaków więc nie było mi dane przeżyć tego live, ale o tym kiedy indziej bo to osobne kilka stron. Niestety niektórym z bliskich mi znajomych nie udało się wygrać. Wiem, że jest to dla nich bardzo ważna impreza, a pogoń za marzeniami jest nieraz okupiona ciężką porażką. Inspirujecie mnie. Nie widzę na chwilę obecną cenniejszej wartości niż zebranie sił po ciężkich upadkach i sumienny krok dalej, ku lepszemu, aby jutro znów pracować na wynik. Zrobiliście naprawdę niesamowitą robotę i daliście jeszcze większą zajawkę na to, że możemy miałem okazję dzielić z Wami jedną matę. Jutro też jest dzień, a kolejne trialsy pewnie na wiosnę, wierzę, że to będzie Wasz czas !

Wiedziałem, że tak będzie. W to że Wardzina wywalczy ten bilet. W to, że nie sypną go leglock’iem tak łatwo. Rok temu na obozie rozmawialiśmy i pytałem Adama o ADCC. Pamiętam, że odniosłem wrażenie jakby chciał, ale bez polotu. Jak czas i obowiązki pozwolą. Od tamtego czasu skill Wardziny i doświadczenie wzrosło o potęgę, a życzliwi mu ludzie zachęcili go do startu w Rumunii. Jak wyszło to już sami wiecie. Mamy finalistę ADCC 2019 w Los Angeles w królewskiej kategorii -87.9 kg. Historia tworzy się na naszych oczach ! Na medal z finałów czeka cały naród, a Wardziak na chwile obecną wydaje się do niego mocnym kandydatem. Gratulacje Adam, zdrówka i powodzenia w Twoim Road to ADCC !!

Do finałów w LA został rok. Na wiosnę druga okazja do zdobycia biletu, drugie Mistrzostwa Europy. Wiem, że głód wygranej znowu wzniesie na wyżyny dyspozycji wszystkich naszych harpaganów, którzy staną do walki o marzenia. Czekam na to, będę tam. Raz już byłem i póki co nic nie przebiło emocji gry o najwyższą stawkę.

tekst: Łukasz Truskolawski

CO JEST KULANE?

Przeczytaj także