Co jest kulane #5 czyli submission (nie takie) only

Co prawda jesteśmy już w końcówce tego tygodnia, ale poprzedni weekend przyniósł nam dwa naprawdę srogie eventy. W sobotę wieczorem można było na eleganckości zasiąść do Polaris’a, natomiast w niedzielę oglądać zmagania piętnastej edycji EBI. Przy okazji gali Polaris po raz pierwszy odwiedziłem platformę UFC Fight Pass, która zaskoczyła mnie dość niską ceną za miesięczną subskrypcje, a materiał tam zgromadzony jest Netflix’em dla każdego fana nielegalnych bijatyk w klatkach. Zajawa.

Przechodząc jednak do sedna, pisałem już z grubsza o moich wrażeniach z Polarisa. Zacząłem oglądać galę równo o ósmej wieczorem, a już po dwóch godzinach mieliśmy rozwiązanie ostatniej walki z karty głównej. Perspektywa, której się obawiałem czyli pełen dystans większości pojedynków tym razem nie sp#erdoliła mi wieczoru, a niestety galę musiałem oglądać w domowym zaciszu z racji na przeziębienie. Ekipa jak zwykle zrobiła klubową posiadówę i także nie była zawiedziona. Niedzielne EBI natomiast oglądane było już na powtórce, z tym że wyżej wspomniany Fight Pass szczerze uprzyjemniał oglądanie walk w najlepszej jakości. No i właśnie w niedzielę wieczorem doznałem mindfuck’a. Jak to jest, że formuła submission only tak bardzo się od siebie różni?

Serio. Jeżeli oglądaliście obie gale to możecie zobaczyć, że jiu-jitsu grane przez zawodników to zupełnie inna para kaloszy. Zarówno na EBI jak i Polarisie nie mamy punktacji, a style walki na tych galach to kompletnie różne planety. Wiadomka, że 10 planeta, ale goście walczący na EBI to przecież nie tylko dzieci Eddiego Bravo. Na Polarisie było wyjątkowo dużo poddań – balaszka Heldzika, footlock Gezary czy skręt Craig’a Jonesa. Na EBI natomiast Calestine (ziombel Cummingsa) sypał skrętówy w każdej walce w drodze do finału. Rafael Domingos z Zenithu także naku#wiał jak zły, zaliczając po drodze choćby latający trójkąt. Geo Martinez wjechał z piękną uciskówką w pierwszej walce. Jedyne czego zawsze brakuje mi na EBI to zapasy. Zawodnicy tam startujący to najczęściej gardowicze, aczkolwiek nikomu nie chce się ryzykować sprowadzenia za które i tak nie zostaną policzeni. No, tego na Polarisie nie zabrakło. Benson i AJ pokazali naprawdę zajebiście fizyczną stójkę, która mimo braku punktacji zawsze cieszy oko. Zapasy to fundament, symbol waleczności i kunsztu motoryki zawodnika. Nie pomyślcie, że po raz kolejny przypie#dalam się do siadania na dupę, gdyż szanuję odrębność styli, a bardziej zwracam uwagę na to, co tak bardzo różni eventy w (rzekomo) tej samej formule.

To tyle. Submission only to formuła, która po latach odmuliła scenę chwytaną. Widać, że ten styl ewoluuje i odpowiednie zestawienia pomagają unikać walk w których dochodzi do kalkulacji a w rezultacie do decyzji sędziów lub remisu. Chcemy ryzyka, latających poddań, zapasów i emocji. Ewolucja w tym przypadku pozytywnie wpłynęła na rozwój „matczynego” Polarisa, który dzięki rozwojowi takich gal jak EBI mógł pójść krok dalej. Czekamy na więcej. OSSS

 

CO JEST KULANE?

Przeczytaj także