Mundial za nami. Kurz powoli opada, zawodnicy mogą wrzucić chwilowy luz i zwolnić tempo po ciężkich przygotowaniach. Te natomiast prawie zawsze opiewają w kontuzję, w trakcie, w końcówce przygotowań lub dopiero na samym turnieju. Przekonał się o tym sam Leandro Lo, który w finale kategorii z Mahamedem Aly doznał urazu ramienia, lecąc dzień wcześniej jak burza przez absoluto i gwarantując sobie finał z Buchechą.
Tutaj miał miejsce gest, który na długo pozostanie w naszej pamięci. Tytuł mistrza absoluto IBJJF Worlds to jeden najbardziej pożądanych trofeów w świecie sportowego jiu-jitsu. Przed Buchechą klarowała się okazja walki o szósty tytuł absoluto, ale klasa którą pokazał jest warta o wiele więcej. Z racji na kontuzję Leandro Lo, Buchecha postanowił oddać mu walkę ustanawiając go tym samym tegorocznym mistrzem absoluto.
Co nam mówi taka postawa na najwyższym szczeblu zawodniczym ? Przede wszystkim, że są o wiele wyższe wartości niż kolejne trofea w kolekcji. Przyjaźń, która zawiązuje się poprzez matę jest relacją na tyle trwałą i silną, że nawet w grze o wysoką stawkę możemy zaobserwować tak wspaniałe i bezinteresowne gesty. Wiadomo, że dla Leandro ten tytuł nie będzie może tym „wywalczonym”, ale pozostanie w pamięci jako świadectwo wyższych wartości, tych bardziej ludzkich niż czysto sportowych. W dobie dzisiejszego wyścigu po sukces za wszelką cenę, gest Buchechy pokazuje, że jiu-jitsu uszlachetnia, a o tę cechę we współczesnym świecie coraz trudniej.