W środku znajdziecie wypowiedzi zawodników, którzy brali udział na I MP w Grapplingu.
Tomasz Michałowski
Wyjaśnienie zasad przed zawodami, chociaż spowodowało opóźnienie, było przydatne nie tylko dla sędziów ale także dla samych zawodników. Zasady FILA są bardzo czytelne i stawiające na dynamikę grapplingu jednak nie zawsze promują lepszego zawodnika, a bardziej „cwanego”, a w dogrywce najbardziej liczy się szczęście. Mimo, że większość arbitrów sędziowało pierwszy raz na zasadach FILA nie mieli oni większych problemów, a pomyłki zdarzały się rzadko. Wszystkie sporne sytuacje były szybko rozstrzygane przez sędziego głównego Piotra Bagińskiego, który cały czas czuwał przy polach walki. Wiele pojedynków miało dużą dramaturgię, np. Grzegorz Yamabushi Kloc przegrywający na punkty poddał przeciwnika kilka sekund przed końcem czasu. Świetne występy Piotra Podstawczuka i Wojtka Lecha, którzy większość walk wygrywali w pierwszych sekundach czasu. Oczywiście jak zawsze bezkonkurencyjny był Piotr Bagiński, którego walki przykuwały najwięcej uwagi i dostarczały wspaniałych emocji. Również bardzo fajnie zaprezentowali się zawodnicy z zapasów. Zawody przebiegały sprawnie i miały ciekawą oprawę – światła, stroboskopy, dym i muzyka w tle dodawały smaczku całej imprezie.
Historyczne, bo pierwsze MP w Grapplingu na pewno będą w przyszłości jedną z mocniejszych imprez w sportach chwytanych w Polsce.
Irena Preiss
Bardzo przydatnym gadżetem okazały się zegary przy każdej macie, które pokazywały czas walki. Fajnym elementem oprawy były próby komentowania walk w trakcie ich trwania. Widać było jednak, że „panu z mikrofonem” 😛 brakowało wiedzy na temat zawodników spoza kręgu zapaśniczego.
Co do walk, zapaśniczki okazały się być bardzo specyficznymi przeciwniczkami. W związku z rozgrywaniem kategorii GI i NO GI walczyłyśmy kilkakrotnie w tych samych parach. Dzięki temu mogłam zobaczyć na własnej skórze, iż zapaśniczki po każdej walce wyciągały wnioski i nie pozwalały sobie na powtarzanie tych samych błędów, co znacznie utrudniało mi zadanie.
Frekwencja nie robiła wrażenia, jednak wydaje mi się, że z zawodów na zawody będzie przybywało zawodników. Elementem wartym podkreślenia są przepisy. Zdecydowanie inne niż w BJJ, nowe dla większości, których znajomość lub jej brak mocno wpływały na końcowy rezultat walk.
Na tych zawodach mogłam sie przekonać że wszechstronny i wyczerpujący trening Piotra Bagińskigo daje najlepsze efekty! 😉
Karol Migo
Poziom walk z uwagi na dość skromną liczbę zawodników, jak na taką rangę imprezy nie był za wysoki aczkolwiek szczególnie w formule NO GI gdzie do rywalizacji włączyli się zapaśnicy, było sporo ciekawych i emocjonujących walk.
Sedziowie nie popełniali zbyt wielu błędów, a nawet jeśli takowe były, zawodnicy, z uwagi na pierwszy tego rodzaju turniej, byli bardzo wyrozumiali.
Generalnie zawody jak najbardziej na plus. Mam nadzieję że na następnych mistrzostwach będzie więcej zawodników nie tylko reprezentujących BJJ ale również zapasy i judo bo przepisy wydają się być tak skonstruowane aby nie krzywdzić i nie forować żadnego stylu.
Grzegorz Kloc
Pierwszym miłym zaskoczeniem było ważenie, które przebiegło zaskakująco sprawnie. Każdy z uczestników musiał okazać licencję, badania lekarski, po czym losował numerek. Był on później potrzebny podczas losowania. Było to pierwsze novum, na zawodach BJJ panuje zwyczaj, że zawodnicy z jednego klubu są rozstawiani tak, by nie trafili na siebie w pierwszym pojedynku. Podczas I MPwG zastosowano zwyczaj rodem z zapasów, co pomimo pewnych wad jest bardzo sprawiedliwą metodą losowania. Po ważeniu i okazaniu dokumentów przyszedł czas na badania lekarskie. I tu kolejna nowość, na zawodach BJJ wystarczy okazać ważną kartę zdrowia sportowca i można już brać udział w walkach. Tu było inaczej, lekarz dokładnie obejrzał każdego z zawodników i dopiero za jego pozwoleniem można było wziąć udział w pojedynkach.
Po dokonaniu niezbędnych formalności przyszedł czas na szybkie omówienie przepisów. Różnią się one znacząco od zasad BJJ i posiadają jeszcze wiele niedociągnięć. Dlatego często konieczna była fachowa interpretacja przez Piotra Bagińskiego, który był głównym sędzią zawodów. Szybka sesja pytań i odpowiedzi pomogła też zawodnikom rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczących potencjalnie kontrowersyjnych sytuacji. Po omówieniu przepisów nadszedł czas na rozpoczęcie walk.
Walki rozpoczęły się od kategorii GI, która była mniej liczna, z uwagi na fakt, że większość zapaśników z WKS GWARDIA zdecydowała nie wziąć w niej udziału. Walki toczyły się szybko i sprawnie. W grapplingu dozwolone są dźwignie na nogi, toteż niektóre pojedynki trwały krócej niż minutę. Poziom również okazał się zróżnicowany. Startowało wielu zawodników, których można by nazwać początkującymi, było też kilku zapaśników, którzy kimona mieli na sobie po raz pierwszy. Pomimo tego, można było również zostać nieprzyjemnie zaskoczonym, gdyż kolor pasa przeciwnika nie zawsze odzwierciedlał jego umiejętności. I tak np. zawodnik z białym pasem mógł okazać się zapaśnikiem o świetnej kondycji i dużych umiejętnościach. Wydaje mi się, że wszystko to dodało nieco kolorytu zawodom. Niestety jedna niezbyt przyjemna rzeczy przykuła moją uwagę. Mianowicie bardzo małe zainteresowanie I MPwG ze strony czołówki polskiego BJJ a w szczególności klubów z Warszawy. Wydaje mi się, że inicjatywa PZZ jest warta uwagi i daje młodym zawodnikom wiele możliwości w postaci stypendiów i finansowego wsparcia związku. Dlatego też uważam, że frekwencja na zawodach w tej formule powinna być jak największa, ponieważ w przyszłości może to pomóc w utworzeniu formalnych struktur Polskiego Związku BJJ.
O pojedynkach można by rozpisywać się bez końca i wydaje mi się, że zdjęcia oraz wyniki o wiele bardziej oddadzą atmosferę zawodów i zmagań. Ważne jednak, aby podkreślić oprawę finałów, zarówno w kategorii GI i bez GI. Wszyscy finaliści zostali potraktowani zaiste godnie. Zostali dobrani w pary i przy akompaniamencie muzyki oraz przy błysku świateł zostali pokierowani na środek maty. Tam spiker po kolei zapowiadał każdy z pojedynków i przedstawiał finalistów. Myślę, że był to bardzo miły moment zarówno dla zawodników jak i dla widowni, dla której całe show zostało zorganizowane.
Podsumowując, trzeba powiedzieć, że organizacja zawodów była bardzo dobra. Jak na każdym turnieju pojawiły się drobne mankamenty w sędziowaniu, czy godzinna przerwa, która opóźniła zakończenie zmagań. Niemniej jednak atmosfera finałów oraz wspaniałe medale zrekompensowały niedogodności. I Mistrzostwa Polski w Grapplingu z pewnością poziomem odbiegały od dużych imprez BJJ, jednakże dużą zaletą turnieju było spotkanie naprzeciwko siebie reprezentantów BJJ, zapasów i JUDO a takiej mieszanki dawno w polskich sportach chwytanych nie było.