od lewej: Krzysztof Łukaszewicz, Łukasz Bagiński i Jarek Gajek
Drugie miejsce w kategorii elita -82,3 kg dla Krzysztofa Łukaszewicza to niewątpliwie dobry wynik biorąc pod uwagę fakt, że od kilku miesięcy borykał się z poważnymi urazami. Poniżej kilka słów od zawodnika Warszawskiej Copy:
O starcie na zawodach
Ogólnie jestem zadowolony ze startu na MP, choć mówi się, że srebra się nie wygrywa, przegrywa się złoto Stoczyłem w sumie 3 walki po prawie 10 min. i nie odezwała się moja kontuzja. Z punktu widzenia medycyny sportowej sam fakt mojego uczestnictwa w zawodach to duży sukces, nie mówiąc już o II miejscu na MP.
O swojej kontuzji:
Absencja wynikała z kontuzji kręgosłupa z którą walczę od roku. Pomagają mi w tym specjaliści z CRS- Centrum Rehabilitacji Sportowej, bez nich nie byłoby mowy o trenowaniu a tym bardziej startach. Oczywiście przerwa odbija się negatywnie, szczególnie na psychice, im więcej się startuje tym więcej ma się luzu i mniej nerwów, a po rocznej przerwie to tak jakby zaczynać od zera.
O walce z Łukaszem Bagińskim:
Poszedłem do nogi Łukasza bo na tablicy punktowej prowadził co najmniej 8:0 i mój narożnik krzyknął do mnie, że jeśli chcę wygrać, to muszę go poddać. Łukasz umiejętnie to wykorzystał, jest świetnym i bardzo doświadczonym zawodnikiem.Co do tego, czy był w zasięgu- myślę, że tak. Ale był lepszy co udowodnił w tej walce. Gratulują mu zwycięstwa i mam nadzieję na kolejną walkę w niedługim czasie.
O planach na przyszłość:
Chciałbym startować na ważniejszych imprezach o ile zdrowie na to pozwoli. Mam nadzieję, że forma będzie lepsza z każdym następnym startem.
W przygotowaniach najbardziej pomagał mi mój serdeczny przyjaciel Mieszko Maciejewski, chciałem pozdrowić jego, kolegów z Copy, moich podopiecznych z Dragon’s Den, moją kochaną żonę oraz wszystkich czytelników grapplerinfo.pl