Opinie reprezentantów Polski po MŚ w Skale

Robert Trzcionka


Kolejne moje zawody w tym sezonie tym razem w formule Grappling okazały się dla mnie udane. Niestety tym razem nie wygrałem i musiałem zadowolić się drugim miejscem, ale uważam, że i tak jest to kolejny krok na przód w mojej niedługiej już karierze zawodnika. Miejsce cieszy tym bardziej, że reprezentowaliśmy nasz kraj i jako team wypadliśmy naprawdę dobrze zajmując w formule No-Gi drugie miejsce a w GI wypadliśmy najlepiej. Ogólne wrażenie z zawodów bardzo pozytywne, pominąwszy fakt, że wszystko kończyło się późno w nocy zarówno w sobotę jak i niedzielę, to nie było większych przestojów w walkach. Atmosfera w naszej drużynie była wyśmienita, wszyscy się wzajemnie mobilizowali i dopingowali, co pomogło nam zrobić tak dobre wyniki – z tego miejsca pragnę podziękować trenerowi kadry i wszystkim członkom kadry za tą atmosferę. Mam nadzieję, że w przyszłości opanujemy tę dyscyplinę sportu w europie a może nawet i w świecie, gdyż mamy duży potencjał w Polsce.

Zbigniew Tyszka

foto. adamgolda.com.pl

Zawody uważam za bardzo udane zarówno dla siebie jak i całej reprezentacji Polski. Wygraliśmy drużynówkę w GI a w NO GI zajęliśmy drugie miejsce. To duży sukces jak na dyscyplinę, która dopiero się u nas rozwija i nabiera popularności. Jeśli chodzi o samą organizację imprezy, mimo starań chłopaków z Krakowa, trochę wszystko kulało… Absoluto NO GI było rozgrywane do 24, a finał i tak został przeniesiony na niedzielę. Podobnie było z dekoracją która zakończyła się ok północy. Z pewnością było to spowodowane tylko dwoma polami walki oraz wadami systemu do przesyłania wyników.

Jeśli zaś chodzi o moje walki – łącznie stoczyłem trzy. Pierwszą, przy przewadze punktowej, przegrałem z Japończykiem przez balachę na kolano. Dzięki temu, iż doszedł on do finału mogłem walczyć w repasażach, w których poddałem Chorwata przez brabo, a Włocha duszeniem zza pleców. Największym plusem całego wyjazdu był pozytywny klimat, który panował wśród naszej ekipy. Wszyscy wspieraliśmy siebie na wzajem. Na końcu chciałbym podziękować trenerowi kadry – Piotrowi Bagińskiemu i przyjacielowi Kamilowi Umińskiemu za cenne wskazówki podczas rozgrywających się walk oraz sprawne zorganizowanie całego wyjazdu;-)

Tomasz Michałowski

Trzecie Mistrzostwa Świata w Krakowie były wielkim wydarzeniem, do Skały pod Krakowem przyjechali zawodnicy z całego świata, od Japonii przez USA i Kanadę, aż po RPA i Iran. Szkoda tylko, że zawodnicy nie zobaczyli zawodów na światowym poziomie, nie chodzi mi tutaj o poziom, lecz o organizację i oprawę.
W śród ludzi czuło się, że są to MŚ, każdy przyjechał tu wygrać, chodź poziom wśród zawodników był bardzo zróżnicowany, każdy dawał z siebie 110%. Walki były szybkie i widowiskowe, dużo zaciętych pojedynków i mnóstwo efektownych skończeń. Polski Związek zapaśniczy i firma Pitbull zadbały o to, aby kadra świetnie się prezentowała, dostaliśmy czerwone dresy z napisem POLSKA, rush’e i spodenki w barwach narodowych, bardzo miły gest, który podniósł morale w ekipie J Jeżeli miałbym wybrać najlepszego zawodników, nie szukałbym ich w ekipach USA, czy Japonii, największe wrażenie zrobili na mnie nasi reprezentanci Maciek Polok, Grzesiek Kloc, Grzesiek Szatkowski i Karolina Zawodnik – mistrzowie świata, którzy przejechali przez swoje kategorię, nie zostawiając wątpliwości, kto jest najlepszy. Oczywiście reszta kadrowiczów również spisała się wspaniale – każdy zdobył medal  A dziewczyny nawet po dwa  co doprowadziło do wielkiego sukcesu, czyli 2 miejsca w klasyfikacji drużynowej w NO GI i 1 miejsca w GI!
Teraz wracając do organizacji – porażka. Zawody zaczynały się późno, co było fantastyczne, bo wkońcu można było się wyspać, jednak równie późno się kończyły. Jeszcze nie byłem na zawodach, które zakończyły się o 1.00 w nocy !!! Walki na dwóch matach przy takiej ilości zawodników toczyły się mozolnie, chociaż dodatkowa mata chyba po prostu by się nie zmieściła. Nigdzie nie były podane godziny rozpoczęcia kategorii, co było uciążliwe, bo niektóre z kategorii rozpoczęły się grubo po 20.00. Ceremonie otwarcia i dekoracja były bardzo słabe.
Sędziowanie budziło wiele kontrowersji, niektórzy sędziowie w ogóle nie wiedzieli, za co i kiedy przyznawać punkty, do tego faworyzowali ekipy dla nich przyjazne i często nie uznawali słusznych protestów. A pro pos – protest – bardzo fajna rzecz. Każdy trener, który nie zgadzał, się z decyzją sędziego, mógł zaprotestować. Sędziowie oglądali wtedy zarejestrowaną walkę na kamerze i mogli cofnąć decyzję, jednak w razie niesłusznego protestu przeciwnik zawodnika, którego trener zgłosił protest dostawał 5 punktów! Więc trzeba było ostrożnie korzystać z tego prawa, bo można było przegrać przez to walkę. Mam nadzieje, że taka formuła zawita u nas na zawodach. To, co różniło zawody Grapplingu na MŚ z naszymi krajowymi to konsekwentne przyznawanie pasywności, co powodowało, że walki były szybkie i efektowne oraz przeważnie kończyły się poddaniem, bądź też przewagą punktową, było naprawdę bardzo mało tych nieszczęśliwych dogrywek!
Podsumowując, mimo to, że oprawa i organizacja nie była nawet na poziomie Mistrzostw Polski, klimat i poziom zawodów wskazywał na rangę Mistrzostw Świata. Mam nadzieje, że Polska na zawsze pozostanie w czołówce.
Maciej Polok

Dla mnie zawody okazały się szczęśliwe to nie mam co narzekać:),ale było sporo niedociągnięć. Najgorsze był bardzo długi czas oczekiwania na walki, brak informacji kiedy rozpocznie się kategoria i czas zakończenia zawodów-1 w nocy :D.Z tego co wiem to głównie za rozpiski i sędziowanie odpowiadali Amerykanie, myślę że gdyby Dudu był za to odpowiedzialny, zawody na pewno przebiegłyby sprawniej.
Ja miałem 4 walki, wszystkie udało mi się skończyć przed czasem .W pierwszej walczyłem z Ukraincem,bardzo silny ale nie za dobry technicznie, najpierw złapałem brabo, ale nie weszło skończyłem duszeniem za pleców,w drugiej walczyłem z Francuzem, dosyć szybko złapałem gilotyne z pól gardy i skończyłem walkę .W półfinale miałem teoretycznie najmocniejszego przeciwnika, Amerykanina, mistrza świata z tamtego roku LECUYERAToma. Dobry zapaśnik dobrze poruszający się w parterze, obawiałem się ,że przy tych zasadach i czasie walki może przetrzymać i wygrać na punkty przez sprowadzenie. Na szczęście udało mi się szybko wkręcić z pół gardy na noge i wygrałem balachą na kolano, którą w piątek przed zawodami ćwiczyłem z Marcinem:)- dzięki Held 😀
W finale miałem Szweda którego od początku zdominowałem ale miałem problem z skończeniem, dopiero w ostatniej minucie walki udało mi się dopiąć duszenie.
Warto jeszcze wspomnieć o atmosferze w kadrze Polski, która była super, i można było liczyć na wsparcie kolegów i koleżanek:)
Dziękuje wszystkim kadrowiczom i trenerowi Bagiemu:)

Grzegorz Kloc

Turniej łączący 3 MŚ w grapplingu FILA oraz 4 MŚ w Pankration, który odbył się 27 i 28 marca w Skale pod Krakowem był imprezą ciekawą i wyjątkową. Ciekawą głównie ze względu na stawkę, którą był awans do Igrzysk Sportów Walki (niestety tylko dla nielicznych kategorii). A wyjątkowy z powodu powołania trenera oraz kadry Polski w grapplingu, co oczywiście łączyło się z kilkoma dość przyjemnymi sprawami, ale o ty za chwilę.

Pierwszą rzeczą, na jaką zazwyczaj zwraca się uwagę są sprawy organizacyjne. A w tej kwestii na MŚ było różnie. Do pozytywnych rzeczy trzeba niewątpliwie zaliczyć profesjonalne omówienie zasad, które zostało przeprowadzone sprawnie i szybko. Co więcej, rozwiało wiele wątpliwości, które pojawiały się na krajowych imprezach w tej dyscyplinie. Kolejną rzeczą było ważenie. Niestety tu zawodnicy zmuszeni byli wykazać się cierpliwością, ponieważ trwało dość długo. Niemniej jednak każda kategoria wzywana była na wagę osobno i jednocześnie odbyło się losowanie. Bardzo dużym plusem było przygotowanie sali w ośrodku w Skale. Ogromny baner, dwie duże maty oraz oświetlenie robiły piorunujące wrażenie. Dało się odczuć, że jest to impreza dużej rangi oraz, że została przygotowana w najdrobniejszych szczegółach. Chyba najprzyjemniejszą rzeczą dla naszych reprezentantów, wliczając moją skromną osobę, było otrzymanie ekwipunku do walki, dresów reprezentacyjnych oraz pokrycia części kosztów przez Polski Związek Zapaśniczy. Chyba poraz pierwszy zawodnicy musieli zapłacić tak niewiele za możliwość startu w zawodach. Co więcej, czerwone dresy z orłem i napisem „Polska” sprawiły, że jako reprezentacja wyglądaliśmy naprawdę profesjonalnie. Myślę, że każdy z naszych zawodników miał prawo poczuć się dumny, że reprezentuje barwy swojego kraju oraz, że wysiłek włożony w codzienne treningi został mocno doceniony.

Niestety zawsze muszą pojawić się negatywne aspekty i tu nie było inaczej. Jak wcześniej wspomniałem, dwie duże maty wyglądały świetnie i ułatwiały kibicom śledzenie zmagań. Jednakże dla zawodników, stanowiły poważną niedogodność, ponieważ powodowały dość duże opóźnienia. Niejednokrotnie na pierwszą walkę trzeba było czekać nawet kilka godzin. Kolejnym poważnym mankamentem był poziom sędziowania. Drobne potknięcia na krajowych imprezach były niczym w porównaniu do niektórych błędów, jakie popełniono w Skale. Do tego dołożyć trzeba arogancję niektórych arbitrów. Zrozumiałe jest, że podczas turnieju musi panować porządek a sędzia nie może dyskutować z zawodnikami. Niemniej jednak, gdy w stronę sędziego pada grzeczne pytanie i prośba o wyjaśnienie decyzji, ten powinien rzeczowo odpowiedzieć i uzasadnić. Niestety podczas MŚ argumentem często było, że decyzja jest ostateczna i to zamykało temat.

Jeśli chodzi o poziom walk, to był doprawdy przeróżny. Zdarzały się świetne pojedynki toczone w stójce, gdzie wysokie rzuty powodowały owacje publiczności. Były także rewelacyjne walki w parterze, które obfitowały w szybką i zmieniającą się jak w kalejdoskopie akcję. Niestety czasem trafiały się potyczki słabe, w których różnica poziomów między zawodnikami była aż za duża.

Z pewnością największe emocje wywołały walki naszych reprezentantów. Uważam, że wszyscy pokazali się z dobrej strony, o czym może świadczyć fakt, że nie było wśród Polaków osoby bez medalu. Maciej Polok jak zawsze pokazał klasę, nie pokonał ale rozgromił swoich rywali nie pozostawiając im żadnych złudzeń. Świetne walki Krzysztofa Łukaszewicza, spokojne, metodyczne i przemyślane, no i oczywiście skuteczne. Jak zawsze wysoki poziom trzymał Zbigniew Tyszka. O walkach można by się długo rozpisywać i indywidualnie opowiedzieć o każdym z zawodników. Wymieniłem tylko kilka nazwisk, ponieważ ww. osoby są naszymi reprezentantami na Igrzyska Sportów Walki (przynajmniej męską częścią reprezentacji) w Pekinie. Chciałem jednak jeszcze raz podkreślić, że Polacy jako drużyna wypadli świetnie, razem i każdy z osobna. Mam wielką nadzieję, że pokazaliśmy Polskiemu Związkowi Zapaśniczemu, że warto zainwestować w zarówno w nas jak i nową dyscyplinę trochę czasu i uwagi.

Marcin Held

Zawody w Skale były trochę meczące. W sobotę walki skończyły się kolo 23 a w niedziele koło północy. Nie wiem czym był spowodowany ten poślizg. Być może dużą liczbą protestów składanych przez zawodników i długim ich rozpatrywanie przez sędziów. Nigdy nie widziałem tyle przekrętów sędziowskich co na tych zawodach. Każdy sędzia sędziował inaczej, raz dawali punkty a raz nie, a przy zgłaszaniu protestu, po długich naradach z sędziami przy stoliku, w 90 procentach sędzia zostawał przy podjętej, przeważnie błędnej, decyzji. W ten sposób oszukanych zostało paru naszych zawodników. Na szczęście sędziami w znacznej większości byli ludzie z innych krajów wiec nie mamy sie czego wstydzić Bardzo podobała mi się atmosfera zawodów. To że walczyliśmy jako kadra Polski i pomimo że byliśmy z różnych klubów każdy wspierał się na macie, cieszył z sukcesów kolegów/koleżanek i pocieszał się po porażce. Ze swojego występu nie jestem za bardzo zadowolony. Zająłem drugie miejsce ale uważam że była szansa na pierwsze. Tym razem przeciwnik okazał się lepszy. Mam teraz motywacje do jeszcze cięższych treningów. Ogólnie nasza kadra spisała się bardzo dobrze. Chyba wszyscy startujący zawodnicy przywieźli medal (organizatorzy się postarali i przygotowali bardzo fajne medale). Jeszcze raz gratuluje wszystkim medalistom i dziękuje całej ekipie za wsparcie podczas walk.

Krzysztof Łukaszewicz

foto. adamgolda.com.pl

Zawody na wysokim poziomie, dużo ekip z rożnych krajów, większość z nich wystawiła mocnych, dobrze przygotowanych zawodników. Widać jednoznacznie, ze w krajach takich jak USA, Szwecja, Francja czy Włochy sport ten dynamicznie się rozwija i jest traktowany poważnie. Korzystne dla zawodników BJJ i SW zmiany w przepisach (m.in. punkt za toczenie) zwiększają szanse na zwycięstwo i pozwalają na walkę z dołu. Sędziowie moim zdaniem zbyt dosłownie wzięli do siebie przepis o pasywności, co dało pole do manipulacji i oszustw (szczególnie widoczne w walce finałowej w absoluto GI). Ale krotki czas walki oraz wymuszanie aktywności na zawodnikach powodują, że rywalizacja jest ciekawa również dla laików.
Organizacja zawodów niezła, szczególnie biorąc pod uwagę liczbę zawodników. Może gdyby zaczęły się o 10:00 a nie o 12:00 to nie skończyłyby się po północy. Fajna ceremonia otwarcia i ładne medale 😉 Występ naszego teamu bardzo udany choć kilka osób padło ofiara oszustw ze strony sędziów (czasem tak ewidentnych, ze aż niewiarygodnych). Świetna atmosfera wśród członków zespołu oraz znakomita forma zawodników. Liczba medali oraz klasyfikacja drużynowa (drugie miejsce w NO GI i pierwsze miejsce w GI) mówi sama za siebie. Dla mnie, i myślę ze dla pozostałych również, ogromnym zaszczytem było reprezentowanie Polski na międzynarodowym turnieju.

Karolina Zawodnik

Organizacja: zawody przebiegały dość sprawnie chodź dwie maty na tulu zawodników to moim zdaniem trochę za mało, dlatego w pierwszy dzień zawodów zakończył się o 1 w nocy J, duży plus za wcześniejsze wyczytywanie zawodników do walki i dzięki temu mogliśmy się rozgrzewać o odpowiedniej porze.  W drugi dzień zawodów najpierw odbywały się MŚ w Pankratione. MŚ w Grapplingu zaczęły się dopiero o godzinie 15. Z racji tego, że MŚ w Pankratione zajęły jedną matę, do bardzo późna odbywały się MŚ w Grapplingu. Niestety nie było już możliwości rozegrania open kobiet w GI ze względu na ograniczenie czasowe :/

Sędziowanie: Z racji tego, że grappling jest bardzo młodą dyscypliną sędziowanie było różne i dużo zależało od własnej interpretacji sędziego. Większość sędziów była obcokrajowcami (tylko 2 polaków mieliśmy w składzie sędziowskim). Uważam, że dużo decyzji było krzywdzących dla niektórych zawodników. Plusem na pewno jest to, że walka jest nagrywana i w kwestiach spornych można odwołać się od decyzji.

Bardzo podobała mi się miła atmosfera na zawodach, wszystkie kraje jednoczyły się ze sobą co było bardzo fajne.

W sobotę czyli pierwszy dzień zawodów startowaliśmy w formule no GI. Moimi przeciwniczkami były Szwedka (BOZOVIC Dusanka) i Serbka (TASIC Aleksandra). Pierwszą walkę wygrałam ze Szwedką zdecydowanie na punkty gdzie po obaleniu przeciwniczki przeszłam półgardę do pozycji bocznej następnie zrobiłam dosiad i zajście za plecy. Z Serbką walczyłam w finale. Walka wyglądała bardzo podobnie tylko udało mi się poddać przeciwniczkę przed czasem. Po obaleniu, przeszłam półgardę przeciwniczki w wyniku czego znalazłam się w pozycji bocznej, wykonałam dosiad i dźwignię prostą na staw łokciowy. W niedzielę startowaliśmy w formule GI czyli judogach. W mojej wadze wystartowała Węgierka i Serbka, niestety kontuzjowana Szwedka zrezygnowała ze startu. Pierwszą moją oponentką była Węgierka. Walka przebiegała następująco: po obaleniu przeciwniczki znalazłam się w jej gardzie, którą następnie przeszłam do pozycji bocznej. Wykonałam dosiad i w tej pozycji podałam sobie połę od kimona. Przez chwilę straciłam balans i moja przeciwniczka przekręciła się razem ze mną w taki sposób, że to ja trzymałam ją w gardzie następnie wykonałam dźwignię prostą na staw łokciowy dzięki której udało mi się zakończyć walkę. Druga walka z Serbką przebiegła w identyczny sposób jak w pierwszy dzień i również zakończyłam walkę przed czasem. W ten sposób udało mi się zdobyć dwa złote medale z czego jestem bardzo dumna. Teraz najważniejszymi zawodami dla mnie są Mistrzostwa Europy w Grapplingu, które odbędą się w również w Polsce (we wrześniu), a dokładnie w Gorlicach.

Imprezę tą uważam za bardzo udaną dla Polskiej kadry, zdobycie 19 medali to bardzo dobry wynik, a pierwsze miejsce drużynowo w formule no GI i drugie w formule GI pokazało całemu światu, że jesteśmy bardzo mocnym i groźnym teamem.

Korzystając z okazji chciałabym podziękować trenerowi kadry Piotrowi Bagińskiemu za przygotowanie nas do zawodów, trenerowi Michałowi z siłowni,  całemu teamowi Berserkers team, firmie Adidas, która wspiera mnie w mojej przygodzie z BJJ oraz dyrekcji SP 47 za pomoc w łączeniu pasji z pracą.

Piotr Podstawczuk

Mistrzostwa Świata zorganizowane w Skale oceniam bardzo dobrze. Oprawa zawodów robiła wrażenie. Poziom zawodów był wysoki przybyło dużo utalentowanych  zawodników z różnych krajów. W swojej wadze miałem trzy walki, w finale przegrałem z Amerykaninem jednym punktem po wyczerpującej walce. Sędziowanie było dobre, zdarzały się pomyłki ale zawsze można się pomylić. Liczę na kolejne takie imprezy w których ciąłbym wziąć udział. Następna  podobna impreza to Mistrzostwa Europy. Chciałbym podziękować Piotrowi Bagińskiemu, Trenerowi Kadry Polski  za powołanie mnie do kadry i przez to umożliwił mi start w tych zawodach, za wspieranie wszystkich zawodników naszej kadry podczas walk i profesjonalne wykonywanie swojej funkcji.

CO JEST KULANE?

Przeczytaj także