Całkiem niedawno, natknęłam się na artykuł dotyczący „świętowania” promocji na wyższe pasy w klubach. Artykuł miał wydźwięk raczej negatywny, ponieważ przedstawiał pięć bezsensownych sposobów na tego rodzaju świętowanie. Autor tego artykułu wymienił następujące sposoby:
- Power Bomb Slam, czyli turbo slam na dopiero co promowanym zawodniku.
- Choke out, czyli uduszenie promowanego zawodnika do nieprzytomności.
- „Koło śmierci”, czyli promowany jest w środku koła będąc okładanym pasami przez kolegów.
- Czołganie się przez matę będąc okładanym pasami z każdej strony.
- To samo co wyżej, lecz przejście, a nie czołganie się.
Jeśli chcecie obejrzeć wyżej wymienione sposoby „świętowania” promocji, sprawdźcie artykuł tutaj: CLICK.
Zaczęłam się zastanawiać jak u nas w Polsce wygląda „świętowanie” promocji w klubach. Na przykład, u mnie w klubie nie ma żadnego zwyczaju z tym związanego, więc wszelkie bicie pasami, czy inne zwyczaje są mi obce. Postanowiłam poszperać w Internecie i znalazłam kilka nagrań video potwierdzających moje przypuszczenia, że najpopularniejszym sposobem jest po prostu bicie pasami.
Natomiast chciałam Was zapytać, jak u Was się świętuje promocje na wyższe pasy? Czy macie swego rodzaju rytuały i na czym one polegają?
Dodatkowo, chciałabym wywołać dyskusję na temat słuszności przeprowadzania wyżej wymienionych rytuałów. Właściwie skąd ten zwyczaj pochodzi i kto go zapoczątkował?
Jeden z instruktorów BJJ, Fabio Gurgel, wypowiedział się na ten temat następująco:
„Wszystko się zaczęło jako żart w klubie Federal Club, gdzie sam zacząłem nauczać w 1988 roku (w mojej poprzednij akademii nie było takiego zwyczaju). Nie jestem pewien, skąd wziął się ten fatalny pomysł, ale stosowałem go przez bardzo długi czas i skutkowało to jego dużym rozprzestrzenieniem się w świecie jiu-jitsu. Możliwe, że w tym czasie wielu trenerów nowo-powstałych akademii brało ze mnie przykład i chciałbym ich za to szczerze przeprosić. Jednakże, ten zwyczaj stał się częścią wielu akademii jiu-jitsu. Zawodnicy potrafili to przetrwać, a nawet i polubili ten zwyczaj, ponieważ był to dla nich swego rodzaju test, który miał ich przygotować na najgorsze – niczym trening militarny. (…)
Pewnego dnia doświadczyłem czegoś, co odwróciło mój tok myślenia całkowicie. Dużo się nauczyłem i zacząłem również rozumieć, że jiu-jitsu jest dla wszystkich nie tylko w aspekcie treningu, ale i w aspekcie ceremonii promocji. Na jednej z nich była obecna mama jednego z uczniów i czekała do samego końca spodziewając się pewnie jakiejś wzniosłej ceremonii. Natomiast to co zobaczyła, czyli to, że jej dziecko jest okładane pasem przez swoich kolegów, których było około stu wtedy i wszyscy wykrzykują do niego, że zginie, wywołało u niej jedynie przerażenie. Mama ta chciała nawet zgłosić to na policję! Ojciec natomiast czuł się rozdarty pomiędzy dumą z syna, który przetrwał promocję oraz uspokajaniem żony. Koniec końców, mama była tam dumna z promocji syna na niebieski pas, że zapomniała o zgłoszeniu na policję. Jednakże, ta sytuacja uświadomiła mi, że coś jest nie tak z naszym rytuałem i trzeba go zmienić.
Zmiana polegała na tym, że już nigdy nie pozwoliłem na bicie pasami po promocji, jednak wprowadziłem inny test – techniczny. Zamiast próby przetrwania, organizuję egzaminy na pasy. Od momentu wprowadzenia tej zmiany, jest dużo lepiej w mojej akademii. (…) Myślę, że tego rodzaju rytuały powinny być zakazane we wszystkich skzołach jiu-jitsu.”
Zatem jak jest u was i co o tym sądzicie? Hmmm…………?
Źródło: bjjee.com
MARIO