Co jest kulane #50 czyli ME w Bukareszcie, współpraca międzykulturowa i złeeee skrętówki
Dużo jak na jeden tytuł. Wiem. Mógłbym nagrać to w formie expressu, aczkolwiek ujmijmy to tak – zdrowie tak średnio żeby mordę pokazywać, ale na tyle okej żeby popykać w klawiaturę. Weekend był naprawdę bogaty w wydarzenia, a bez wątpienia na piedestale stały Mistrzostwa Europy w Grapplingu na których rywalizowała nasza krajowa reprezentacja. Co prawda […]
Co jest kulane #49 czyli o jedzeniu i że apetyt rośnie w miarę nie-jedzenia

Lubię jeść. Od kiedy pamiętam celebrowałem tę czynność w sposób przesadny, ale zrozumiałem wartość naszej relacji dopiero kiedy zacząłem bawić się w deficyty kaloryczne czytaj zbijanie wagi. Jak pięknie było docenić taką prostotę jak bułeczka pszenna z żółtym serem, która niczym najdroższe łakocie rozpuszczała się w ustach. Powtarzam to od lat, że nie doceni wartości […]
Co jest kulane #45 czyli coraz więcej inspiracji, coraz mniej przepychanek
Ostatnio zwróciłem uwagę na to co dzieje się na mediach społecznościowych moich idoli. No dobra, może trochę przesadzam z tymi idolami, ale zazwyczaj ludzie, których obserwuje i „kciukuje” to jednostki niosące ze sobą pozytywny przekaz. Nie zawsze i nie tylko, ale w końcowym rozliczeniu z ich refleksji można wynieść dużo dobrego. W takim towarzystwie staram […]
Co jest kulane #44 czyli rocznica pismaka i o genezie warsztatu słów kilka
Po raz kolejny wypada zacząć w formie „jestem, wróciłem, oklaski !”. Oczywiście z tym ostatnim to nie przesadzajmy, a tak właściwie oszczędźmy sobie. Wróciłem po tygodniowych wakacjach, pierwszych od ponad 6 lat, które nie miały w sobie ani krzty treningu. Nie zrobiłem ani jednej pompki, z nudów zrobiłem 10 przysiadów, no i trochę pospacerowałem. Odstawienie […]
Co jest kulane #43 czyli euro$y, młokosy i kokosy
Nie mogłem tego przeoczyć, przegapić tak po prostu. Lizbona chyba dopiero w tym roku nabrała jakiejś wyjątkowej aury tak z mojej perspektywy i mimo, że jeszcze nie tam nie dotarłem to chyba już chcę. Z wielką przyjemnością pisałem o kolejnych zdobyczach medalowych naszych rodaków, którzy już w pierwszym miesiącu nowego roku postanowili podjąć walkę na […]
Co jest kulane #42 czyli o celach na przyszły rok

Nigdy nie byłem wirtuozem realizowania założonych planów. Ba, wręcz wrzuciłbym się do szufladki z napisem „niekonsekwentny leszczan”, choć chyba powoli ta tendencja zaczyna swoją przemianę. Powoli, gdyż właśnie w tym znalazłem jakiś sposób, aby móc pracować nad wieloletnim zaniedbaniem. Noworoczne postanowienia poszły w ruch. Lubię tą symbolikę, od lat sam się do niej stosuje i […]
Co jest kulane #41 czyli nie tylko zła krew i slapy na Worldsach No-Gi
Tydzień niemal zbliża się do końca, a w powietrzu wciąż wiszą opary niedzielnych finałów Mistrzostw Świata No-Gi. Fakt, mniej w tym emocji sportowych, a więcej sensacji i klikbajtu, ale take czasy dożylimy. Dziś miałem okazję kontynuować dyskusję w tej sprawie z moim serdecznym ziomem i chyba największy żal mieliśmy o to, że w tle tych […]
Co jest kulane #40 czyli weekend spod znaku #gamechanger
Za nami weekend pełen sportowych emocji. Sportowych dosłownie, bez zbędnych skandali, kontrowersji i poświęcania uwagi tym, którzy niekoniecznie ze sportem powinni być utożsamiani. No dobra, nie wiem po jakiego grzyba w pierwszym zdaniu zajmuje jakieś stanowisko, ale nie miałem innego pomysłu. W każdym razie do sedna. Terminologia wciąż się zmienia. Kiedyś postawiłbym na zwrot „przełomowy”, […]
Co jest kulane #39 czyli dlaczego psycha jest kluczem do rozwoju
Brakuje ostatnio sposobności, aby usiąść z kawą i napisać dobry felieton. Ostatnie wydanie jakoś przeszło bez echa, systematyczność poszła się je#ać, a wena postanowiła odklepać pod naporem codziennych obowiązków. Listopad jest dla mnie zawsze miesiącem szczególnym. W tym roku jednak wjechał z takim impetem, że głowa mała. Wróciłem do startów, coś przegrałem, coś wygrałem, skończyłem trzy […]
Co jest kulane #36 czyli wszystkiego najlepszego z okazji dekady w grze !

Tak, dobrze przeczytaliście. Złożyłem życzenia w tytule 34 wydania felietonu. Komu ? Tak się składa, że samemu sobie, gdyż miesiąc temu minęło równo 10 lat od kiedy pierwszy raz przyszedłem na matę. Dziś przy śniadaniu popijając earl’a z miodem przypomniałem sobie, że to już dyszka. Ciężko uwierzyć, tym bardziej że jakoś specjalnie nie czekałem na […]
Co jest kulane #31 czyli nie ma jiu-jitsu bez zawodów ?

Jeżeli komuś na myśl przyszły zawody jako porażki, rozczarowania etc. to zapewne też miałoby to sens. Zawody jednak jako te negatywne uczucia zostawmy w sferze emocjonalnej, a pomówmy (w sumie jak, skoro to felieton ?) o ulubionym aspekcie trenujących – zawodach. Dlaczego nie użyłem słów „wszystkich” lub „wielu” trenujących ? Z dość prostego powodu. Nie […]
Co jest kulane #29 czyli jak dobrze jest wrócić !
Mimo, iż pałam niezwykłym uczuciem do rodzimego języka, pozwolę sobie rozpocząć ten tekst zwrotem – „it’s damn good to come back”. Nie chcę sprawdzać czy napisałem to poprawnie w kontekście gramatyki, zatrzymam niezawodną niepewność siebie po zmarnowaniu trzech lat na filologii angielskiej. W każdym razie jestem. Tutaj, przed monitorem, klepiąc w klawiaturę i pisząc pierwsze […]
Co jest kulane #28 czyli znowu żałuje, że nie wystartowałem

Chciałem napisać klasyczne podsumowanie wczorajszych Mistrzostw Europy ACB. Byłoby pewnie coś w stylu „było świetnie, super, ekstra, hala fajna, ludzie jeszcze fajniejsi i super organizacja”. Pomyślałem jednak, że warto wrzucić to w konwencję CJK, żeby było stricte z mojej perspektywy. Dlaczego było tak fajnie, a ja znowu grzałem ławę ? No więc wstaliśmy wcześnie, spakowaliśmy […]
Co jest kulane #27 czyli o sporcie, sztuce i życia nauce
Jeszcze dzisiaj rano jadąc na trening nie wiedziałem o czym będzie ten tekst. Kilka minut temu wpadłem także na to, że jest dwudziesty siódmy lipca, a dziś 27 wydanie kulania. Spoko, ale to chyba nie jest temat nad którym chciałbym rozprawiać w piątkowym felietonie. Ostatnio było o kidsowym obozie, wcześniej o wakacyjnych leniwcach i generalnie […]
Co jest kulane #25 czyli pisać, trenować, obozować

To już ćwiara. Po raz dwudziesty piąty zasiadam do pisania CJK i mimo, że za oknem pogoda średnia, nocka słabo przespana i samopoczucie lekko z dupy to głód pisania nie daje się obijać. Ostatecznie to właśnie pisanie pomagało mi w ostatnich miesiącach przetrwać emocjonalny blitzkrieg. Już nie pamiętam kiedy miałem tak wy#ebane na zdrowy styl […]