Większość z Was zapewne zdecydowała się na kierunek rozwoju w BJJ, którego nieodłącznym elementem są zawody. Starty te są sprawdzianem umiejętności, na które ciężko pracujecie w codziennym treningu. Niejednokrotnie jednak zdarza się, że trenujący nie rozgraniczają tych dwóch co w dłuższej perspektywie może spowodować blokadę w rozwoju. Jak zatem umiejętnie podejść do pracy na treningu i na zawodach ?
Może na początku warto zdefiniować czym tak właściwie jest trening? Tak w jednym słowie. Trening jest PROCESEM. Proces mianowicie jest czymś co rozciąga się w czasie, a zatem daje dużo możliwości do poszukiwań i odrzucenia tego co zbędne. Nie należy zapominać, że na treningu przede wszystkim się uczysz, a więc nie obejdzie się bez klepania i gorszych dni. W jednym ze swoich wywiadów Garry Tonon wspomina, że kluczem do jego sukcesu było odpowiednie rozgraniczenie treningu od zawodów. Tonon zaznaczał, że na treningu specjalnie wpadał w kłopotliwe i zagrożone pozycje, co niejednokrotnie kończyło się klepaniem, a wszystko po to by nauczyć się radzić sobie w sytuacjach podbramkowych. Takie właśnie otwarte podejście uczyniło jego grę bogatą w defensywę jaką możecie oglądać w walkach. Z drugiej strony takie podejście wymaga od ćwiczącego pozbycia się ego i pogodzenia się z możliwością częstego klepania. Czy jednak praca nad ego nie jest także elementem przygotowania do zawodów? Oczywiście, że tak. W razie przegranej wiesz, że Twoja wartość nie spada, a jedyne co się liczy to wkład w przygotowania i motor napędowy do dalszej pracy.
Jak jest w rzeczywistości? Wiele osób sparingi na treningach traktuje jak walkę na zawodach i nie pozwala nabić sobie choćby pojedynczego punktu. Ich gra opiera się na kilku sprawdzonych scenariuszach, które zazwyczaj są planem A i B w strategii na turnieje. Najczęściej osoby te po pewnym czasie łapią stagnację, a ich gre rozkminają zarówno koledzy z maty jak i przeciwnicy z turniejów. Nie chodzi o to, aby oddawać pozycje i walczyć jak „placek”, ale o umiejętne rozwijanie swojej gry o kolejne opcje. Pamiętacie jak Bernardo Faria wybijał wszystkich walcząc głównie półgardą? Do czasu aż pojawił się Rodolfo, który rozkminił jego grę i brutalnie go prasował. W późniejszych walkach Bernardo było widać już kilka nowych rozkmin, które przysłużyły mu się między innymi do poddania Leandro Lo.
Wniosek powtarza się po raz kolejny. Otwarta głowa przede wszystkim, a ego do kibla 🙂 Ostatecznie dopóki wszystko opiera się na poszukiwaniach to tak naprawdę na próżno szukać końca. Walcz mocno, ale mądrze. Powodzenia i wytrwałości!
tekst: Łukasz Truskolawski