4 fakty dotyczące ubiegłego PP Ne-waza!
1. Niespodzianka! Najbardziej emocjonująca walka zawodów to starcie aktualnego mistrza polski czarnych pasów Karola Dzieniszewskiego z Pawłem Bańczykiem. Co się będę tu rozpisywał, zobaczcie sami… Walka zaczyna się 48:25.
2. Konkurencja! Z racji ciągle małej popularności tych zawodów ich poziom i frekwencja dawały wiele do życzenia. Niby na matach walczyli elitarni zawodnicy w postaci wyżej wymienionych dżentelmenów, wiecznie młodego Piotra Bagińskiego czy charyzmatycznego Mateusza Rębeckiego jednak polska scena BJJ się na nich nie kończy (p.s nie wspominam o sobie z racji wrodzonej skromności :). Co niektóre kategorie składały się z 2 osób,a inne w większości stanowiły białe i niebieskie pasy. Generalnie bardziej przypominało to meeting sparingowy niż zmagania o najwyższe trofea, apropo nich…
3. Wartość! Ten aspekt to jest to co właśnie najbardziej przyciągało do startu w Sochaczewie. Wcale nie chodzi tu o tandetne medale i puchary czy symboliczne nagrody rzeczowe lecz o perspektywy jakie przynajmniej teoretycznie dawało zwycięstwo. Pierwsza z nich to miejsce w kadrze narodowej,a co za tym idzie w pełni opłacone wyjazdy na międzynarodowe turnieje. Myślę,że nie muszę tłumaczyć jak ogromny bagaż doświadczeń można z takowych przywieść by stać się wartościowszym zawodnikiem,a co najważniejsze człowiekiem. Druga perspektywa to oficjalna klasa mistrzowska,która jest najlepszą podkładką pod wnioski o stypendia sportowe z uczelni i miast,również dla dorosłych! O ironio losu! Teoretycznie jedziesz na zawody z najmniejszą konkurencją,a wygrać możesz najwięcej! Jak to jest?! Przecież to nielogiczne! Powód takiej sytuacji zawarty jest w ostatnim punkcie…
4. Polityka! Nigdy nie byłem entuzjastą tego tematu i tym bardziej nie jestem gdy wiąże się on ze sportem. Napisze otwarcie,jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o hajs! Hajs który płynie z ministerstwa przez Polski Związek Jujitsu do osób najistotniejszych czyli sportowców. Jakoś przecież za te wyjazdy trzeba zapłacić! Wszystkie potencjalne zyski z punktu 3 są zatem uzależnione od tego czy zawodnik w takowym związku jest zrzeszony. Tu powstaje problem,bo nie każdy tego chce. Powodów (oprócz oczywistego) może być wiele i do opisania chociaż tych podstawowych potrzebowałbym osobny artykuł. Tak czy inaczej sytuacja jest skomplikowana i nie będę udawał i znam jej każdy aspekt ani idealne rozwiązanie. Zawsze jednak przemawiał przeze mnie niepoprawny optymizm i tak też jest w tym przypadku. Wiem,że możliwe jest osiągniecie takiej sytuacji w której najwięcej zyskają sami zawodnicy,a pewnego dnia NASZ ukochany sport będzie można obejrzeć na Olimpiadzie.Widzę po prostu ową polityczną sytuacje jako szanse,a nie problem.Głęboko wierze w ludzi z pasją takich jak Marian Jasiński czy Piotr Bagiński,których zdanie na całe szczęście liczy się w tym temacie. Wiem też,że kierowanie się miłością do sportu jest kluczowe,a każdy z decydentów kierujący się czymś innym niech się lepiej zajmie hodowla jedwabników!
Pozdrawiam
Bartek Kulczycki
Zapraszam na swojego fanpaga:
https://www.facebook.com/Bartko123