Nie mogłem tego przeoczyć, przegapić tak po prostu. Lizbona chyba dopiero w tym roku nabrała jakiejś wyjątkowej aury tak z mojej perspektywy i mimo, że jeszcze nie tam nie dotarłem to chyba już chcę. Z wielką przyjemnością pisałem o kolejnych zdobyczach medalowych naszych rodaków, którzy już w pierwszym miesiącu nowego roku postanowili podjąć walkę na tak prestiżowym turnieju jak Mistrzostwa Europy. Jeszcze raz serdeczny ukłon w Waszą stronę, tak zaczynając od napisów końcowych 🙂
Nie oglądałem live wszystkiego. Serio, nie było kiedy, ale przy niedzieli do obiadu zamiast do skoków narciarskich usiedliśmy do oglądania zmagań naszych. Tak na poważnie to głównie Wardzińskiego, ale system godzinowy walk naprowadził nas także na Bartka Zawadzkiego czy Zosię Szawernowską. No więc dostęp na FloGrappling wjechał na bazę, głównie żeby tych skoków nie oglądać znowu. No i okazało się, że to te 10 minut trwa, ta walka. Było ciężko, ale los był łaskawy z rozgrywkach na tyle, że obejrzeliśmy wymagane minimum. Dziś jest poniedziałek, dzisiaj zasiadłem do finałów adult po czym odpalę walki moich serdecznych braci i siostry, którzy brali udział w tym mejdżorsowym turnieju. Chyba czas najwyższy jechać tam, po te emocje, klimat i kilka u#ebanych głów. I’m ready.
Młokosy to robią takie rzeczy, że w ogóle nie mieści się w głowie. Swoje 5 minut zaliczy Levi Jones-Leary z Unity, który w finale decyzją wygrał z Lucasem Lepri czyli najlepszym zawodnikiem lekkim na świecie. Walka finałowa Isaque’a Bahiense z Tommy Langakerem w stylu dokręcania śruby do samego końca to taka bitka, która nawet w 10 minutowej formie nie zamula tempa. Oczywiście kilka finałów zakończyło sie closeout’em w teamie Unity i Atos i to wśród zawodników do 25 roku życiu (oprócz starego brzydala Joao). Poziom techniczny i fizyczny zawodników w okolicach 25 roku życia czyli wcześniej wspomnianych młokosów to dowód na to jak to wszystko poszło do przodu. Ostatnio miałem okazję napisać o małolacie, który na turnieju w Brazylii poddał czarnego pasa. Młody mimo świeżej nominacji odpalił brutalną balachą goście, który w grze był jeszcze zanim tamtem się urodził. Ten sam dzieciak pojechał do Lizbony i wywalczył złoto w kategorii Juvenile, mimo że na spokojnie może złapać na sztuczkę starego lisa. To się dzieje proszę państwa, więc proszę się nie dąsać po treningu, że młodszy kolega odpalił Was trójkątem. Postęp jest nieunikniony. Musiałem wogóle spojrzeć na rok urodzenia niektórych czarnych pasów i byłem w szoku. Przecież jak on się rodził to ja dopiero zaczynałem palić papierosy i słuchać rapu na kasetach. Co mi może taki smark ? Otóż może dużo. Kiedyś się przekonamy, I’m ready twice.
O kokosach krótko i zwięźle. Gratuluje kolejnej udanej inwestycji wielkiemu księstwu brazylijskiemu IBJJF. Szczery ukłon w Waszą stronę Panowie, robicie to wszystko na niesamowitym poziomie, a dzięki takim imprezom możemy zobaczyć szerokie spektrum sportowego rozwoju Brazylijskiego Jiu Jitsu. Medale z Waszych inicjatyw to wartość dodana, której nie sposób nie docenić. Jako jednak odwieczny kibic i subskrybent mam do Was serdeczną prośbę.
Rozważcie skrócenie czasu walki w wysokich dywizjach, nikt się przecież nie obrazi !
Pozdrwiam pozytywnie, Luke.
Ps. Pamiętajcie proszę o wręczaniu kwiatów zawodnikom na podium !