Co jest kulane #26 czyli pamiętniki z wakacji

Jestem, wróciłem. Pierwszy dzień pisania zaczynam od felietonu, bo mówią że systematyczność jest kluczowa. Ta natomiast wciąż zachwiana jest przez sezon urlopowy. Urlop można różnie rozumieć, a kolejny rok z rzędu miałem okazję odbyć nietypowy. Niby jezioro, domki, pomost i wieczorny relaks, ale jeden szczegół który zmieniał wszystko – pięć dych dzieciaków.

Na samym początku zaznaczam, że to jedne z cenniejszych doświadczeń, które nabyłem. Praca z dzieciakami ma to do siebie, że nie należy do łatwych, ale przynosi bardzo szybki i pozytywny feedback. I na tym chyba zakończymy te słodzenie. Tak poza tym szarańcza ma to do siebie, że lubi zadawać miliony pytań. Można poczuć się jak urzędnik przyjmujący co chwilę petentów, którzy koniecznie chcą wiedzieć co będzie jutro, pojutrze i popojutrze. Do tego dochodzą konflikty wielkiej wagi, potyczki damsko męskie na wczesnym etapie rozwoju i inne trudne sprawy. I tak od rana do wieczora, przez tydzień. Zapomniałbym o treningach, gdzie niektórzy nie byli w stanie pojąć dlaczego są takie długie i takie męczące. Miałem wrażenie, że ocknęli się dopiero w połowie turnusu że są na obozie sportowym. Poziom nieogaru pojedynczych jednostek zostanie w moim sercu chyba na zawsze. Obozy są jedyną okazją w roku, gdzie dzieciaki mogą zaznać szczypty samodzielności o którą trudno w codziennej rutynie. Kwestia nierozpakowanej torby to już sprawa ponadpokoleniowa, dobrze że było od kogo czerpać przykład, że kimono czy koszulkę po treningu trzeba wysuszyć na balkonie.

Oprócz treningów rozegraliśmy klasyczne bitki w nogę i w kosza. Potwierdziło to tylko moją teorię, że w tym wieku nic tak dobrze nie rozwija koordynacji jak kontrola piłki, co ma bezpośrednie przełożenie na walkę w jiu-jitsu. Po rozmowach na ten temat z moim człowiekiem Łukaszem Bilskim, stwierdziliśmy że jest to nawet pewnego rodzaju etap, który dziecko powinno przejść. Po prostu piłkę jest łatwiej kontrolować niż oporującego przeciwnika, a jeżeli z trudem przychodzi kontrola tego pierwszego to i z drugim nie będzie łatwiej. Wszechstronny rozwój kidsów to rzecz kluczowa, więc im więcej aktywności tym lepiej. Nawet chodzenia po drzewach.

Kiedy dzieciaki poszły już spać, mieliśmy czas na chill. Wykorzystałem to na dwa podkasty, które ukażą się w najbliższym czasie. To był dobry tydzień, choć ciężko powiedzieć że wypocząłem. Zrobiliśmy dobre bitki z trenerami, zrobiliśmy kawał dobrej roboty z kidsami, zjedliśmy dużo kanapek z białym chlebkiem. Czas jednak wracać do rzeczywistości. Widzimy się na ACB, zdrówka !

tekst: Łukasz Truskolawski

CO JEST KULANE?

Przeczytaj także