Jak pewnie zauważyliście, powoli odchodzę od cotygodniowych felietonów w piąteczek. Jak to w życiu, człowiek się uczy że nie zawsze akurat w piątek będzie wena, a co gorsza że będzie wogóle o czym pisać. Czasami naprawdę mam wrażenie, że niektóre njusy kwalifikują się do szuflady „BJJ Pudelek”, a tematów istotnych akurat dzień przed weekendem nie przybywa. Czerpie zatem. Czerpię inspirację skąd się da. Ludzie, książki, filmy, mata. Dziś akurat te drugie nawiązało kolaboracje z tym czwartym.
Bohater tytułu, który akurat poczytuje przyprowadza nową dziewczynę do rodzinnego domu. Po zjedzonym obiedzie razem z matką siadają do niedzielnej rozrywki pod tytułem skoki narciarskie. Z ust bohatera pada sytuacyjna teoria:
„Zauważyłem, że Polacy są dobrzy w nudnych dyscyplinach i beznadziejni w ciekawych. Piłka nożna służy do ogarniania frustracji społecznych, ewentualnie stanowi pretekst do awantur między klubami na dzielnicach miasta. Za to świetnie idzie nam w pływaniu na dwieście metrów, chodzie a teraz w skokach narciarskich. Co będzie potem ? Bilard, golf ?”
Oczywiście w dobie aktualnych wydarzeń, sytuację skorelowałem z ubiegłymi Mistrzostwami Świata Grapplingu w Kazachstanie. Jak zwykle nasza kadra nie zawiodła i oprócz wyników indywidualnych znaleźliśmy się na pudle drużynowo zarówno w kimonach jak i formule no-gi. Jeszcze kilka lat temu obwieszczałem dookoła wszystkim bliskim, że tak wspaniałe wyniki robimy w dyscyplinie niedocenionej, a te je#ane piłkarzyki co to tylko się modzą zgarniają gruby klops i uwagę całego społeczeństwa. Nie do pomyślenia było, że kadra miała problemy finansowe z wyjazdem na międzynarodowe zawody w dyscyplinie której grali ścisłą czołówkę.
Jak jest dzisiaj ? Jestem cholernie dumny z występu naszych, tym bardziej że przez te kilka lat miałem przyjemność poznać i trenować z kilkoma kadrowiczami. Świadomość tego, że są to pracowite jednostki i zarazem osoby, które swoimi wynikami nie będą chwaliły się w każdej możliwej sytuacji inspiruje jeszcze bardziej. Bez przewózki, gwiazdorzenia, po prostu codzienna robota na macie i ewentualne efekty. Mógłbym napisać, że prawdopodobnie wielu z nich trenuje i żyje w taki sam sposób jak wielu z nas, a ich poświęcenie dla sportu po prostu doprowadziło ich do reprezentowania naszego kraju. Nie oznacza to, że miejsca w kadrze są na zawsze zaklepane, wystarczy odpowiednio się ukierunkować i być może to kiedyś Ty znajdziesz się na najwyższym miejscu podium. Who knows ?
Oczywiście, że nie doceni tego nikt spoza środowiska. Oczywiście, że byłoby fajnie jakby znaleźli się sponsorzy, którzy pchnęliby parę groszy na rozwój kadrowiczów. Tak, żeby nie musieli pracować, a mogli poświęcać się w 100% treningom. Oczywiście. Tylko dopóki to nie nastąpi zostaje nam przede wszystkim szacunek. Szacunek środowiska, które często zapatruje się wyłącznie na rywalizację w największych organizacjach, a potem narzeka na niszę. Atencja osób spoza klimatu jest ważna, ale ich szacunek nie jest wart tyle co osoby spędzającej na macie 6 dni w tygodniu przez kilka ostatnich lat. Zwykłe „gratulacje” czy przybicie piątki na zawodach to rzecz mała, ale niesamowicie ważna. Niech nasi kadrowicze wiedzą, że oprócz przywiezionych medali (lub nie) reprezentują nasze środowisko w bardzo dobrym stylu. Jeszcze raz wielkie gratulacje dla całej kadry, trenerów i wszystkich, którzy przyczynili się do sukcesu naszych. OSSS !
tekst: Łukasz Truskolawski