Co jest kulane #71 czyli underdog z plecakiem

Impas w praktyce piśmiennej odbija się ciężkim butem na moim sumieniu już od dłuższego czasu. Za każdym razem kiedy zasiadam do lektury pozycji literackich, artykułów, felietonów mam ten nieznośny ból dupska, że utraciłem na moment jakąś ważną część siebie. Z drugiej strony, kiedy media społecznościowe raczą mnie wspomnieniami to przyznam , że z lekką nutką żenua patrzę na poziom ekshibicjonizmu i moralizatorki, którą zwykłem ówcześnie uprawiać. Czas płynie i bez wątpienia 2020 jest okresem spod znaku mocnej weryfikacji poglądów oraz podejścia do wielu istotnych kwestii. No, ale dalej lubię pić kawę, klawo zjeść i coś tam napisać.

Tym bardziej jak jest o czym. A jest. W dniu wczorajszym odbyły się XVI Mistrzostwa Polski ADCC czyli must have dla wszystkich fanów chwytania. Bez zbędnego pie#dolenia – ADCC to dla wielu religia, symbol i jedyna droga. Kult siły, wysokie stężenie teścia, zapasy i niesławne dźwignie skrętne prosto z czeluści piekła. Nie było zatem innej opcji niż organizacja tej imprezy w mocno ryzykownych okolicznościach przyrody (szacunek Watson !), a frekwencja mówiąc szczerze utwierdziła nas tylko w przekonaniu, że wszyscy chcą się lać. No ale dobrze, za świat się nie wypowiadam i może trochę o doświadczeniu własnym. 

W dniu wczorajszym jako żółtodziób zaliczyłem start w kategorii PRO, która przez lata była dla mnie nieosiągalną. Dlaczego ? „Przecież nie będę zbijał do tego 66, no fuckin way. To może 77 ? Przecież mnie ku#wa zabiją, wywiozą i zakopią w rowie z wapnem.” Lata leciały i tak sobie zdałem sprawę, że straciłem je na bycie obsranym pyszałkiem, który po prostu boi się przegrać, okrywa się ciepłym kocykiem i robi wokół siebie mnóstwo rzeczy, które generują presję. Ta natomiast wytwarza oczekiwania, te kolejno napędzają jelita i sranie murowane. Ostatecznie po 12 latach treningu i 5 latach bezwarunkowej miłości do Submission Grapplingu weszło PRO. Jak poszło ? Klasyczek – wpier#ol w pierwszej i do domu. Uczucie znane i niezbyt przyjemne, ale w miarę oswojone po tylu latach sportowych porażek. Dawno już skumałem, że moja droga w większości okraszona była niepowodzeniami na zawodach, ale szczerze ? Dziś uznaje to za atut, który naprowadził mnie niejednokrotnie na drogę autorefleksji. Dzięki nim natomiast mogę wypełnić swój plecak, który niejednokrotnie mam przyjemność rozpakować aby podzielić się doświadczeniem ze swoimi podopiecznymi w każdym wieku. Plecak uposażam również dzięki takim spotkaniom jak wczoraj, z ludźmi których cenie, szanuje i których słowa wsparcia mocno mobilizują mnie do wjazdu po swoje bez skrupułów. 

Podoba mi się ta mentalność underdoga. Wiąże się z nią zapewne mnóstwo nieprzychylności, ktoś może powie że to ujma. Fuck it. Zrobić swoje, wyciągnąć wnioski i sięgać po kolejne coraz wyżej. God damn, jak dobrze było znowu to poczuć ! 

tekst: Łukasz Truskolawski 

CO JEST KULANE?

Przeczytaj także