Co jest kulane #72 czyli hierarchia wartości, obowiązki/przyjemności

Ciężko stwierdzić kiedy to właściwie się stało. W pewnym momencie po prostu trzeba było zacząć nastawiać budzik na 6 rano, jak wszyscy stawić czoła obowiązkom, stawić się do pracy na rano z tą różnicą jednak, że miała ona zgoła inny charakter. Jest ustawka, ktoś tam czeka na kolejną porcję wiedzy, na kolejną praktykę, sprawdzian i poranną dawkę endorfin. Skoro zatem są kwity na to, aby zapewnić powyższe, pełny entuzjazmu i kofeiny wyruszam do zakładu pracy.

Ostatnio napomniałem o tej oklepanej frazie, która wróży nieprzepracowanie ani jednego dnia życia gdy robisz to co kochasz. Nie będę tutaj powtarzał i rozwijał tematu, aczkolwiek lata lecą i mnóstwo przemyśleń dotyczących tego zagadnienia zajmuje mi głowę. Nie chodzi przecież o to, żeby przyjemność stała się obowiązkiem, ale przy narzuconej hierarchii wartości niestety często i gęsto tak się dzieje. Nie chodzi nawet o zjawisko wypalenia zawodowego, a na brak zajawki trudno narzekać. Proces nauki Jiu-Jitsu wypełnia moje życie na tyle, że codzienność opiera się na poszukiwaniach coraz to nowych rozwiązań. Dzięki temu właśnie czuje wieczne nienasycenie rzeczywistością i mam świadomość tego jak wiele jeszcze nie odkopałem i jak dużo musze jeszcze zrozumieć. Co więcej zauważyłem nawet swoisty rodzaj awersji (której u siebie nie lubię) do postawy drugiego człowieka, który nie szuka i nie odkrywa. Te same kawałki, te same filmy, te same „nie mam czasu”, te same pizzerie, te same weekendy. 

Niestety przypadłość owa ma też swoją mega zajebistą wadę. Wspomniana wcześniej hierarchia wartości z biegiem lat postawiła obowiązki nad przyjemności i mimo tego, że wciąż oscyluje to wszystko w kręgach Jiu-Jitsu to wcale nie jest takie proste. Kilka ostatnich niedziel spędziłem na basenie, oddając się czynności pływania które zapomniałem jak bardzo mnie odpręża. Podczas pierwszej wizyty na basenie poznałem Bartka, który kilka miesięcy temu zaczął pływać i jako totalny laik podjął prywatki u instruktora, aby doskonalić technikę i nauczyć się lepiej pływać. Długo nie zajęło, abym totalnie wkręcił się w temat i myślał tylko o tym, aby wreszcie nauczyć się technicznie pływać stylem dowolnym, którego bądź co bądź mocno kaleczę, a wręcz urazą byłoby stwierdzenie że próbuję. Lekcji oczywiście nie podjąłem ze względów czasowych, ale sam fakt uświadomił mi tylko jak bardzo łaknę perspektywy studenta w procesie treningowym. 

Nauczanie Jiu Jitsu dalej sprawia mi dużo frajdy, ale również zapewnia byt co automatycznie stawia je w kontekście obowiązku. Jestem zobowiązany do przekazania swojej wiedzy i dostosowania jej do studentów w jak najlepszej formie wciąż udoskonalając swoje skillsy poprzez naukę i umyślną, świadomą praktykę. Nie ukrywam jednak, że baaardzo często tęsknie za czasami w których to właśnie perspektywa studenta była tą jedyną, kształtującą osobowość i zajawkę drogą. Oczywiście, że wtedy marzyłem o tym by dawać Jiu Jitsu innym i nieść te posłanie w świat. Przychodzą jednak dni w których sentyment bierze górę i chciałbym obecną energię przełożyć na powrót to bycia uczniem i kształtowanie skillsów na swój rachunek. Niech się kończą już te pandemie, a daje słowo, że wyjadę i nakarmię wreszcie tego samoluba. Do zobaczenia.

tekst: Łukasz Truskolawski

CO JEST KULANE?

Przeczytaj także