Właśnie zdałem sobie sprawę, że to pierwsze wydanie CJK w bieżącym roku kalendarzowym. Niechlubnie, wstydliwie i wręcz podle czuje się z tym zaniechaniem, gdyż rzemiosło piśmienne dalej trzymam blisko serca. Wiadomo, nie byłbym sobą gdybym nie zaczął litanią o tym, że za mało, za rzadko i przepraszam ale ostatecznie to z grubsza pisze bardziej do siebie niż do Was. Skończyłem, wracamy.
Trudnych czasów ciąg dalszy. Stan wojenny może wydawać się niektórym naciąganym terminem, ale te całe policyjne naloty coraz bardziej nakreślają obraz pod tytułem my vs oni. Ktoś się zamyka na dobre, ktoś ma wy#ebane i działa pomimo ryzyka, a o spokój w obu przypadkach coraz trudniej. Co jednak pozostaje niezmiennym w obecnej sytuacji to głód. Parcie. Ciśnienie. Wewnętrzny kombinator, który zrobi wszystko, aby wykonać tytułowe zadanie – każdego dnia być o ten jeden procent do przodu w realizacji zadania.
Rzecz w tym, że pojawiły się nowe opcje. Nigdy bym nie pomyślał, że codzienne czytanie, słuchanie podcastów i zgłębianie wiedzy w różnych aspektach życia tak bardzo wpływa na podejście do treningu, a przede wszystkim do codziennego funkcjonowania. Tyle było pie#dolenia o całej tej motywacji, sposobach na nią i dyscyplinie, że oczywiście wszystko tylko bardziej się skomplikowało, a przecież nie o to chodzi. Jakiś czas temu natknąłem się na sugestie, że zgłębianie refleksji tych, którzy zaszli daleko potrafi dobrze działać na wyobraźnie i zainspirować do odpowiedniego myślenia. Tutaj też przez lata myślałem sztampowo, coś na zasadzie „tak, tak, Steve Jobs wstawał o 4 rano i pracował nad swoimi milionami do nocy. I do tego zaczynał w garażu i w dziurawych butach.” Niezbyt chciało mi się poświęcać wolne chwile na czytanie tych historii, ale kurde coś w tym jest ! Być może po prostu umiejętność interpretacji niektórych okoliczności przedstawionych w tych historiach rośnie wprost proporcjonalnie do wieku ? Przez jedną z tych książek przebrnąłem z ołówkiem i zakładkami robiąc notatki i spisując wszystko co przykuło moją uwagę i skłoniło do autorefleksji. Kolejnym punktem zwrotnym był podcast, który zainspirował mnie do ponownej praktyki porannej rutyny. Kawka ? Koniecznie. Rozruch ? Koniecznie. Okazało się, że umysł też lubi jakościowo zjeść na początek dnia. Stanąłem przed obliczem odwiecznego problemu – cheeseburger z frytami czy sałatka z awokado ? W tym przypadku – facebook/insta czy książka ? Ten jeden mały wybór rano działa niczym wspomniane jadło i jak można się domyśleć – proces trawienia będzie nieunikniony.
Jedną z refleksji, która zapadła mi w pamięć była ta o której pisał Kobe Bryant: „trzeba mieć szacunek do mistrzów i na równi szanować tych, którzy w trudach codziennych dążą do tego mistrzostwa mimo, że pozostaje ono nieuchwytne”. Dążenie do tego mistrzostwa to praca nad każdym aspektem gry i jeżeli nie możemy trenować tego fizycznego, zostaje drugi, mega ważny – mentalny. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki, każdego dnia i takie małe przyzwyczajenia dają nam właśnie ten jeden procent przewagi nad dniem wczorajszym. Zdrówka.
tekst: Łukasz Truskolawski