Przedwczoraj premierę miał kolejny odcinek podkastu Joe Rogana w którym gościem był czarny pas John Danaher. Danaher nie jest osobą, która często pojawia się w mediach, a więc okazja posłuchania go przez niemal 3 godziny była swego rodzaju przeżyciem dla każdego sympatyka BJJ. Po przesłuchaniu podkastu tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że Danaher i jego wręcz naukowe podejście do jiu-jitsu czyni go geniuszem.
Pisaliśmy już o historii Danahera związanej z zapoczątkowaniem leglocków, aczkolwiek dalsza część historii jest jeszcze bardziej ciekawa. John Danaher twierdzi iż od zawsze dążył do stworzenia systemów walki, który będzie pasował do każdego zawodnika niezależnie od jego budowy ciała czy osobowości. Nie jest to łatwym zadaniem, aczkolwiek odpowiednie modyfikacje, które zastosował Danaher pozwalają Cummingsowi, Ryanowi i Tononowi poddawać przeciwników dosłownie na tych samych patentach. Danaher wspomina także o podstawowym schemacie w jiu-jitsu, który polega na sprowadzeniu przeciwnika, obejściu jego nóg, wybraniu pozycji dominującej i przejścia do techniki kończącej. Gdzie w tym schemacie znajduje się miejsce na dźwignie na nogi? Danaher odpowiada, że dźwignie na nogi pojawiają się w sytuacji gdy podstawowy schemat zawodzi. Podczas analizy walki Gordona z Cyborgiem Danaher wyszczególnia wszystkie etapy dojścia do pozycji kończącej Gordona co robi niesamowite wrażenie. Co lepsze, nie są to techniki, których nigdy nie widzieliście, ale sposób ich wytłumaczenia i przedstawienia mechaniki ludzkiego ciała pozwala wykonywać jest w sposób bezbłędny.
Kolejną kwestią jest podejście Danahera do kultury sztuk walki. Jak zapewne wiecie jego sposób nazywania pozycji sprowadza się do starych japońskich określeń (ashi-garami, senkaku, juji-gatame), a zwracanie się zawodników tytułem „sir” stało się jego znakiem rozpoznawczym. W dzisiejszych czasach raczej ucieka się od tradycji, a postać Danahera to idealne połączenie tradycyjnego ducha sztuk walki i innowatorskiego podejścia do jiu-jitsu. Mimo swoich ograniczeń fizycznych, Danaher bez dwóch zdań jest największym mózgiem jeżeli chodzi o chwytane sporty walki i ich zastosowanie w oktagonie. Świadczy o tym chociażby wygrana GSP, który po 4 letniej przerwie wrócił do oktagonu, by po trudnym obozie przygotowawczym poddać Michael’a Bispinga duszeniem zza pleców. John Danaher wspomina, że jednym z jego założeń w przygotowaniu GSP była praca nad aspektami, które były często poddawane krytyce. Mowa oczywiście o „nudnym” stylu GSP, który rzadko poddawał/nokautował przeciwników czy brak podejmowania walki w wyższej kategorii. Zarówno jedna jak i druga kwestia została rozwiana po walce z Bispingiem, do czego przyłożył ręke John Danaher.
Trener to w dzisiejszych czasach termin używany często i gęsto. W dobie mediów społecznościowych stał się pewnym awansem społecznym, gwarantującym poklask i uznanie wśród niekumatych grup. Wiedza, doświadczenie i umiejętności szkoleniowe są jednak tym co wyróżnia klasowych trenerów od zwykłych instruktorów. Chicago Bulls i Los Angeles Lakers mieli swojego Phila Jacksona, a jiu-jitsu ma John’a Danahera. I tym porównaniem zakończę.
tekst: Łukasz Truskolawski