Porażka. Wszechobcna, nierozłączna część Jiu Jitsu, jest jednym z najpotężniejszych czynników w świecie sportu. Może nas natchnąć, unaocznić błędy, zmobilizować lub złamać. Większość turniejów BJJ rozgrywana jest systemem pucharowym, co oznacza, że połowa zgłoszonych zawodników, wyjedzie z jednym rozegranym meczem, którego rezultatem była przegrana. Właściwie niepokonani z zawodów, mogą wyjechać jedynie złoci medaliści i to nie zawsze, ponieważ np. w trzyosobowych kategoriach możliwa jest sytuacja, że zwycięzca dywizji przegra pierwszą walkę.
Wszyscy znają jej smak.
W zasadzie nie przegrywają tylko ci, którzy nie startują zbyt wiele, ale oni niewiele również mogą wygrać. Najgorsza, najbardziej przytłaczająca, jest przegrana w pierwszej walce. Tragiczne uczucie, kiedy wiemy, że się przygotowywaliśmy, podjęliśmy wiele wyrzeczeń, wstaliśmy bardzo wcześnie by dojechać na turniej, lub być może przelecieliśmy pół świata. Nie jest łatwo sobie z tym poradzić, szczególnie gdy startujemy często i rezultat jest ten sam. Wielu najlepszych zawodników, osiągało dobre rezultaty także na niższych poziomach zaawansowania, lecz bywają wyjątki od tej reguły.
„Przed poziomem czarnego pasa, nigdy nie wygrałem złotego medalu na jakimkolwiek dużym turnieju. A walczyłem na mistrzostwach krajowych, światowych, wszystkich tych zawodach IBJJF. (…) Na purpurze wygrałem lokalny turniej i czułem, że będę z tego dumny do końca życia. Łał, jestem lokalnym mistrzem, purpurowym pasem, będę mógł opowiedzieć o tym dzieciom. Nie miałem pojęcia, że mogę osiągnąć dużo więcej niż to.” – Felipe Costa (Jiu-Jitsu for Small Guys & Winning Mindset for Competition: Felipe Costa (Brasa team black belt) // BJJ Hacks TV)
Felipe Costa, to multimedalista najważniejszych światowych turniejów, który jest przykładem na to, że czasem na swój czas, trzeba się długo naczekać.
„Zacząłem trenować, kiedy miałem 12 lat. Do czasu ukończenia 16 roku życia nie wygrałem ani jednej walki. I nie walczyłem raz do roku… Walczyłem na każdym turnieju, na jaki jechała moja drużyna. Mogłem przegrać, mogłem być zdołowany przez tydzień, a potem mogłem czuć, że to nie jest dla mnie, że robię to tylko dla zabawy. To było balansowanie między miłością, a nienawiścią do zawodów. (…) W drugim roku jako czarny pas, zapisałem się na Mistrzostwa Świata i wygrałem złoty medal. I to był mój pierwszy medal na zawodach IBJJF, jako czarny pas. (…) Uważam, że to jest coś, co daje nadzieję innym ludziom.” – Felipe Costa (Jiu-Jitsu for Small Guys & Winning Mindset for Competition: Felipe Costa (Brasa team black belt) // BJJ Hacks TV)
Zawodnicy, którzy postrzegani są zazwyczaj w szerszej świadomości środowiska BJJ, jako seryjni łowcy zwycięstw i złotych medali, również miewali na wcześniejszych etapach swojej kariery, okresy wahań i porażek. Otwarcie opowiadają o tym, tacy killerzy, jak m. in. Keenan Cornelius, czy Marcus Buchecha.
Marcus Buchecha Almeida o swoim stanie umysłu po przegranej w kategorii na Worldsach 2011:
„Miałem bałagan w głowie. Pamiętam, że zostałem pół roku w Brazylii. Byłem na prawdę zdołowany, straciłem wolę do trenowania. Nie chciałem już więcej startować w zawodach, ale zdecydowałem jednak wystąpić na kilku turniejach. Nawet bez uczucia, że chcę te zawody wygrać. Przegrałem we wszystkich tych turniejach, przestałem wygrywać. Przegrałem w małych, regionalnych turniejach. Straciłem motywację.” (Buchecha – Episode Three (2011 was My Worst year ever) // Stuart Cooper Films)
Jak powszechnie wiadomo, Buchecha pozbierał się po tym trudnym okresie i już w 2012 roku zaszokował cały świat jiu jitsu, wygrywając podwójne złoto na Worldsach, pokonując po drodze, uważanego za absolutnego faworyta Rodolfo Vieirę. Keenan Cornelius również wspomina czasy, kiedy nie wszystko wyglądało dla Niego kolorowo. Był chłopakiem, który poświęcił się całkowicie dla BJJ: rzucił szkołę, którą ukończył zaocznie poprzez zdanie niezbędnych egzaminów, przeprowadził się z Hawajów do stanu Maryland, by trenować w akademii Lloyda Irvina.
„Od 16go do 20go roku życia nie wygrałem niczego znaczącego. Byłem odklepywany na zawodach. Dopiero po roku w Team Lloyd Irvin sprawy zaczęły obierać właściwy obrót. (…) Ciągle trenowałem „full time” i ciągle przegrywałem. Wydaje mi się, że to była stopniowa zmiana. To (zmiana) się wydarzyło na przestrzeni jakiś dwóch miesięcy.” – Keenan Cornelius (The Rise Of Keenan Cornelius – The JiuJitsu Phenom // Stuart Cooper Films)
Bardzo często bywa tak, że przegrana bywa czynnikiem, przez który ludzie rozpoczynają swoją przygodę z jiu jitsu. Fabricio Werdum, legenda BJJ, aktualny Mistrz UFC w wadze ciężkiej, wspomina swoją porażkę w walce z byłym chłopakiem swojej dziewczyny, który wyzwał go na pojedynek podczas pobytu na plaży.
„Myślę, że po prostu chciał mnie upokorzyć przed moją dziewczyną i jej rodziną, więc wyzwał mnie na pojedynek jiu jitsu, tam na miejscu, na plaży. (…) Odpowiedziałem, że lubię kobiety, nie jiu jitsu. (…) Przekonywała mnie (Larissa, ówczesna dziewczyna Werduma) żebym to zrobił, ale odmawiałem. Mówiłem jej, że nie mam pojęcia czym jest jiu jitsu, ale w końcu namówiła mnie.” – Fabricio Werdum (Losing to girlfriend’s ex-boyfriend changed Fabricio Werdum’s life forever // MMAfighting.com)
Werdum przegrał trójkątem w mniej niż minutę. Całe zajście tak go ubodło, że już następnego dnia poszedł na trening. Rok później został Mistrzem Świata niebieskich pasów. Całe zajście zdecydownie odmieniło Jego życie i rozpoczęło marsz po najwyższe sportowe laury. Mimo to, nie udało mu się nigdy zrewanżować swojemu pierwszemu pogromcy.
„Spotkałem go później i zapraszałem żeby ze mną potrenował, ale nigdy nie podjął wyzwania. Zawsze miał jakąś wymówkę. Łokieć, ramie, zawsze był kontuzjowany. Słyszał, że wygrałem Mistrzostwa Świata w niebieskich pasach i nigdy nie zaakceptował propozycji, by ze mną trenować.” – Fabricio Werdum (Losing to girlfriend’s ex-boyfriend changed Fabricio Werdum’s life forever // MMAfighting.com)
Rozpoczęcie przygody ze sportami walki, bardzo często jest następstwem jakiegoś nieprzyjemnego przeżycia, poczucia zagrożenia, czy przegranej konfrontacji ulicznej. Wiele osób pojawia się na salach treningowych, ponieważ wcześniej ktoś ich pobił, lub po prostu z obawy o własne bezpieczeństwo. Najczęściej przeistacza się to potem w czysto sportową przygodę, co skutkuje pozytywną zmianą stylu życia.
„Przegrałem, ale…”
„Myślę, że kluczem do sukcesu jest bycie pokornym. Postrzeganie siebie na zasadzie: Zrobiłem błąd, myliłem się, muszę to rozgryźć (poradzić sobie z tym). Więc gdy przegrywasz, nie szukasz żadnych wymówek. Wiesz, że twój przeciwnik był lepszy od ciebie. Myślę, że tak robią prawdziwi mistrzowie.” – Andre Galvao (Andre Galvao – Believe In Yourself // Stuart Cooper Films)
Prawdopodobnie to zależy od osobowości, ale jest w nas bardzo częsta tendencja do usprawiedliwiania swoich porażek. Ja sam nie byłem w tej materii innym, ponieważ kiedy zacząłem się przyglądać swoim własnym wpisom na mediach społecznościowych, jakie robiłem po przegranych zawodach, sprawa nie wyglądała dobrze. Często kwestię wymówek po przegranych porusza Lloyd Irvin, który w swoich wystąpieniach z cyklu „BJJ Bitchassness” obszernie mówi o tych zachowaniach. W skrócie zakłada On, że wypowiedzi po przegranych walkach, dużo mówią o nastawieniu zawodników. Krytykuje wypowiedzi i posty typu np.: „nie osiągnąłem rezultatu, który chciałem… ale, przegrałem z zawodnikiem, który wygrał kategorię”.
„Kiedy rywalizujesz (na zawodach) masz na sobie odpowiedzialność. (…) Kiedy rywalizujesz dwie rzeczy się mogą wydarzyć: pierwsza – możesz przegrać, druga – możesz wygrać. To jest tak proste. (…) Za każdym razem, kiedy startowałem w BJJ, tylko te dwie rzeczy się zdarzały.” – Lloyd Irvin
Częstą tendencją jest także, szukanie błędów sędziowskich, lub kwestionowanie wskazania sędziowskiego przy remisowej walce. Rzeczywistość jest jednak taka, że jeżeli remisujemy walkę w BJJ, to znaczy, że była ona na prawdę wyrównana. Przepisy IBJJF dosyć obficie nagradzają większość dobrych akcji, w szczególności w postaci przewag. Jeżeli na tablicy punktowej widnieje remis, to tak na prawdę decyzja może pójść w obie strony i nie będzie w tym zazwyczaj specjalnej niesprawiedliwości. Szerzej o tym, dlaczego szukamy usprawiedliwienia dla swoich porażek u sędziów, mówi na swoim kanale youtube BJJ Mental Coach.
Dlaczego lepiej tego nie robić? Dlaczego lepiej nie używać słowa „ale”, nie usprawiedliwiać się błędami sędziów? Bo nie pomaga nam to na przyszłość. Ja złapałem się np. na tym, że szczyciłem się przegraną z Mahamedem Aly, tylko dlatego, że pół roku później został podwójnym Mistrzem Świata. Uświadomiłem sobie, że tytuły przeciwnika niczego mi nie dodają, że to wciąż była przegrana walka. Póki rywalizuję, a „kariera” trwa, inwestycją w przyszłość i kolejne lepsze rezultaty jest nieszukanie wymówek. Traktuję to jako formę treningu, czy przygotowania pod kolejne starty. Taka brutalność wobec własnej osoby mi pomaga, ponieważ wyrzucam z podświadomości nagrodę za przegraną. Boję się, że gdy będzie ciężko, walka będzie na krawędzi, a o tym czy przejdę gardę, lub ją obronię, będą decydowały momenty zwątpienia lub uporu, moja podświadomość nakieruje mnie na tą „nagrodę pocieszenia” po walce i to zadecyduje o mojej przegranej. Jak pisałem wcześniej każdy ma inną psychikę, inny bagaż doświadczeń i być może inne skuteczne sposoby na radzenie sobie z przegraną.
Gdy porażka goni porażkę.
Kiedy przegrywamy seryjnie, lub po prostu mamy złą passę, kluczowe będzie rozpoznanie problemu. To znaczy, czy przyczyną są błędy techniczne, brak kondycji lub problem mentalny. Musimy wiedzieć nad czym pracować, ponieważ kluczową sprawą jest wiara w zwycięstwo przy kolejnym starcie. Musimy czuć, że poprawiliśmy błędy, lub chociaż jakąś ich część. Bez wiary w zwycięstwo, wygrana jest praktycznie niemożliwa. Jakiś czas temu uświadomiłem sobie, że pewność siebie jest w sportach walki jak paliwo. Może ona się brać z ciężkiego treningu, coraz lepszych rezultatów i treningu mentalnego. Jeśli ciężko pracujemy nad naszym BJJ, to musimy wierzyć, że czas zwycięstw nadejdzie, a do każdych następnych zawodów musimy podchodzić z wiarą, że to właśnie ten czas.
„Dla mnie to było wyznaczanie sobie małych celów, by doskonalić się krok po kroku. Oczywiście w akademii ludzie podtrzymywali mnie na duchu. Wiesz, byłem całkiem niezły, całkiem dobry technicznie… w akademii. Na turniejach… dawałem ciała. Wszyscy to wiedzieli. Otoczenie na zawodach zawsze mnie przerażało. (…) Zdałem sobie sprawę, że muszę coś zrobić by to zmienić. Może dzisiaj bym szukał pomocy profesjonalisty, ale wtedy byłem młody, to było tylko hobby dla mnie. Zawsze kochałem czytać, jak widzicie (pokazując na regały z książkami). Czytałem książki, które klasyfikowane są jako „samopomoc” (samodoskonalenie). Koncentrowałem się i starałem myśleć tak, jakbym był w swojej akademii. W zasadzie mówiłem sobie: „to jest moja akademia”, powtarzałem zdania tego typu. Nie wiem, czy to nonsens, ale mi pomogło. (…) Małe rzeczy tego typu pomogły mi bardzo.” – Felipe Costa (Jiu-Jitsu for Small Guys & Winning Mindset for Competition: Felipe Costa (Brasa team black belt) // BJJ Hacks TV)
O wykorzystywaniu autosugestii przez zawodników i wpływaniu na swoją podświadomość pisałem tydzień temu, w pierwszej części cyklu -> tutaj. Wspomniana powyżej przez Felipe Costę metoda, również wydaje się być tego typu rozwiązaniem. Ważne, aby nie przestawać wierzyć w swój czas, swoją wartość i to, że zwycięstwa nadejdą, ponieważ tak jak mówi Chris Haueter w dokumencie pt. „ROLL: Jiu-Jitsu in SoCal”: „Nie ważne kto jest dobry, ważne kto zostanie (przetrwa).”
Facebook -> UpsideDown JiuJitsu
Źródła:
Jiu-Jitsu for Small Guys & Winning Mindset for Competition: Felipe Costa (Brasa team black belt) // BJJ Hacks TV
ROLL: Jiu-Jitsu in SoCal
Have you ever blamed the referee for your BJJ competition loss? // The BJJ Mental Coach
BJJ Bitchassness – Lloyd Irvin Jr. // facebook
Losing to girlfriend’s ex-boyfriend changed Fabricio Werdum’s life forever // MMAfighting.com
The Rise Of Keenan Cornelius – The JiuJitsu Phenom // Stuart Cooper Films
Buchecha – Episode Three (2011 was My Worst year ever) // Stuart Cooper Films
Andre Galvao – Believe In Yourself // Stuart Cooper Films