„Drillowanie rąk nie brudzi” czyli jak ułożyłem swoją grę

Nie wiem jakie macie podejście do kwestii technicznej w treningu. Nie wiem czy wolicie robić drille czy też skupiacie się na sparingach i techniki wykonujecie wyłącznie na treningu. Wiem natomiast, że chciałbym przedstawić Wam mój punkt widzenia w tej kwestii. Droga poszukiwań była długa i jeszcze się nie zakończyła, ale kilka wniosków i przemyśleń jest warte uwagi.

Otóż przez pierwszych kilka lat trenowałem wyłącznie w kimonach. To był bardzo dobry czas z którego wyciągnąłem mnóstwo nauki. Całe szczęście mój pierwszy trener był jednym z mniejszych osób w klubie i dzięki niemu miałem okazję uświadomić sobie jak technika może sprzyjać w pokonaniu większego i silniejszego przeciwnika. Jednak budowanie tej techniki przez pierwsze kilka lat było dla mnie rzeczą niejasną i wydawało mi się, że wszystkiego nauczę się w sparingach. Czas pokazał jednak, że to właśnie dodatkowa sesja techniczna rozbudowała moją gre.

Oczywiście nie tylko. Na przełomie 2015-2016 zaliczyłem kilka seminarek, które przewróciło moje BJJ do góry nogami. I co najciekawsze nie były to seminaria z gwiazdami światowego formatu, a z najlepszym polskim submission grapplerem Zbigniewem „Zybim” Tyszką. Po tak naprawdę 6 latach treningu zacząłem łapać na czym polega gra bez kimon. I jak bardzo może być ciekawsza niż kimona.

Wróćmy jednak do sedna. W trakcie zaliczania owych seminarek, a tak właściwie jeszcze wcześniej zaczęliśmy rano drillować. I nie były to dwugodzinne sesje zajebane robotą, a bardziej czas gdzie sprawdzaliśmy nowe rzeczy, szlifowaliśmy materiały z seminarek czy po prostu budziliśmy się przed pracą. Uwierzcie, pierwsze treningi wyglądały tak, że przez 45 minut piliśmy kawę, a na techniki poświęcaliśmy nie całe drugie tyle. Czas pokazał jednak, że zmuszenie się na poranne drille to budowanie charakteru o którym wszem i wobec wspominają sportowcy. Z biegiem lat jednak poranne drille przybierały różne formy, ale ustaliły nam pewien schemat pracy który stosujemy i który się sprawdza. Osobiście to słyszałem o różnych formach drillowania, a także o tym, że drillowanie nie ma sensu. Być może. Znalazłem jednak swoją metodę na rozwój i nie mam zamiaru kopiować tego jak drilluje się u Mendesów. Ważniejszym jest fakt, że gdy w walce zacząłem automatycznie szukać technik kończących zrozumiałem, że jest to wynik żmudnych powtórzeń na drillach i testowania tego w sparingach.

Jak powiada klasyk „idź swoją drogą, nie daj satysfakcji wrogom”. Nic dodać nic ująć. Jedyne co chciałem Wam przekazać to fakt, jak kompletny przewrót w moim jiu-jitsu spowodował, że zacząłem widzieć więcej i inaczej patrzeć na kwestie treningu. Wszystko to zasługa otwierania się na nowe rzeczy, która spowodowała jeszcze większą chęć do nauki i przezwyciężania swoich słabości. Zdrówka !!

autor: Łukasz Truskolawski

CO JEST KULANE?

Przeczytaj także