Już w najbliższy weekend 10-11 marca cieniu IBJJF Pan Ams odbędzie się kolejny turniej z cyklu Grand Slam organizacji UAEJJF. Tym razem zawody będą miały miejsce w Londynie i jak co roku zgromadzą mnóstwo zawodników z całej europy i nie tylko. Mimo coraz większej popularyzacji turniejów arabskiej organizacji zawodnicy wciąż wydają się wybierać turnieje IBJJF, mimo że ta w dalszym ciągu niesie za sobą więcej prestiżu niż korzyści materialnych. Przykładowo, na Pan Amsach zobaczymy światową czołówkę w każdej dywizji, a na Grand Slamie w Londynie jedynie kilka pojedynczych nazwisk jak Paulo Miyao, Isaque Bahiense czy Jackson Souza.
Oczywistym jest, że wyżej wymienieni zawodnicy stacjonują na dany moment w Europie i jest im bliżej do UK niż do Stanów. Miyao natomiast ma zakaz startów w IBJJF za doping. Czy jednak wiele na tym tracą? Nie wydaje mi się. W razie wygranej w swojej kategorii będą bogatsi o grube dolce, a wygrana na Pan Amsach zagwarantuje im jedynie punkty rankingowe, drużynowe i oczywiście medal. Tak na dobrą sprawę ile można bić się o prestiż? Jeżeli trenujesz na pełen etat i wkładasz w to mnóstwo pracy, należy ci się wynagrodzenie. Proste. Terminy niefortunnie się zgrały i oczywistym jest, że wszyscy wybiorą Pan Amsy, aczkolwiek lata lecą a mentalność wydaje się być dalej ta sama. Ekipa czarnych pasów startująca na turniejach UAEJJF bardzo dobrze rozumuje wybierając te eventy na których można powalczyć o „lepsze jutro”. Na chwile obecną turnieje IBJJF dalej wydają się być bezzwrotną inwestycją, no chyba że jesteś Leandro lub Erberthem.
Na szczęście wszystko idzie w dobrym kierunku. Na scenę z buta weszło ACB, które pisze z zawodnikami płatne kontrakty i gwarantuje świetne warunki. UAEJJF też nie żałuje siana zawodnikom. Wciąż jednak największym prestiżem cieszy się organizacja, która przez lata utrwaliła wiarę w to, że ich medale mają jakąś nadzwyczajną wartość. Niestety za medal z IBJJF jeszcze nikt nie wykarmił swojej rodziny i nie zainwestował w siebie. Gdyby tak było to Rodolfo nie uciekłby do oktagonu. Pzdr.
tekst: Łukasz Truskolawski