Jak było na Piranha Grappling Camp II ?

fot. Piotr Pędziszewski

Ostatnie dni spędziliśmy w Cetniewie na drugiej edycji obozu sparingowego Piranha Grappling Camp. To dopiero druga odsłona obozu sygnowanego przez gdyńską Piranhe, a już śmiało można powiedzieć, że jest to najlepiej zorganizowany obóz w naszym kraju. Dlaczego tak bardzo lubimy jeździć na Piranhe ?

Po pierwsze EKIPA. Frekwencja po raz kolejny podbiła do 80-90 osób. Gościliśmy ekipy z Litwy, Kaliningradu i wielu różnych zakątków polski. Podczas sparingów organizatorzy podzielili trenujących na dwa przedziały wagowe, dzięki czemu można było powalczyć z zawodnikami walczących przeróżnymi stylami. W kategorii lżejszej można było sprawdzić się z takimi zawodnikami jak Krzysztof Klaczek, Marcin Held czy Grzegorz Bigdoń oraz z całą masą mniej znanych, lecz naprawdę mocnych graczy. Kategoria cięższa to już pełna obsada mocnych nazwisk, powalczyć można było z Danielem Skibińskim, Karolem Dzieniszewskim, Salimem Touhari, Pawłem Nędzi czy Oskarem Piechotą. Ostatniego dnia sparingi nie były podzielone na grupy więc można było skorzystać i powalczyć tak naprawdę z każdym.

Po drugie METODYKA. Na tej edycji organizatorzy postawili na dodatkowe zapasy, które poprowadził zawodnik Ankosu Daniel „Skiba” Skibiński. Podczas porannego treningu mogliśmy się dobrze rozgrzać oraz uczestniczyć w grach i zabawach zapaśniczych, które jak zwykle włączały do treningu mnóstwo radości 🙂 Część techniczna była bardzo przejrzysta i pozwalała odpowiednio się rozruszać przed sparingami. Techniki tłumaczone przez z Skibę nie były jakieś super skomplikowane, aczkolwiek bardzo dobrze wytłumaczone i „proste w obsłudze”. Sparingi odbywały się w formie dochodzeniowej, co bardzo dobrze się sprawdza przy takiej frekwencji. Popołudniowe treningi od strony technicznej przejmował trener Zbigniew „Zybi” Tyszka, który podzielił się jak zwykle bardzo przydatnymi technikami z zakresu leglock’ów. Następnie przechodziliśmy do części sparingowej, która była krótsza niż poranna. Dzięki takiej rotacji intensywnością trenujący uniknęli większych urazów, a w pogotowiu czuwał niezawodny fizjoterapeuta Michał (serdeczne pozdro!) Czy byliśmy zajechani ? Byliśmy, ale odpowiednio.

Po trzecie CETNIEWO. Tutaj można bez końca rozprawiać o walorach tego miejsca. Jak wiadomo trenujący będzie patrzył na dwa podstawowe czynniki – spanie i jedzenie. Spaliśmy mega wygodnie, a warunki w pokojach były takie jakie powinny. Wygodne łóżko to wbrew pozorom nie taka oczywista kwestia w niektórych ośrodkach. Na stołówce mogliśmy ładować w siebie ile chcieliśmy, a przy takim wydatku kalorycznym człowiek bywa głodny, wiadomka 🙂 Nie można mówić o monotonii posiłków, a wręcz o doświadczeniu w żywieniu sportowców. Byliśmy najedzeni i notorycznie przejadaliśmy się na kolacje. Niektórzy dojadali, ale jak się chce to cóż poradzić ?

Podsumowując, Piranha Grappling Camp to obóz na który zawsze będziemy wracali. Miejmy nadzieję, że organizatorzy pozostaną przy tej formie i stworzą taką markę, że będziemy gościli tu jeszcze więcej osób z polski i zza granicy. Nieważne czy przed Wami zawody czy okres roztrenowania, 3 dni obozowe to najlepsze co możecie zrobić w stronę rozwoju swoich skillów. Z niecierpliwością czekamy trzeciej edycji. Zdjęcia z obozu znajdziecie tutaj. Pozdro !!

CO JEST KULANE?

Przeczytaj także