Pamiętacie jak wiele emocji u starego pokolenia zawodników BJJ wywołało Gracie University zarządzone przez Renera i Ryrona Gracie? Nieprzychylne komentarze dotyczące tego tworu padły nawet z ust Royce Gracie, który wdał się w wymianę zdań ze swoim bratankiem Renerem. Poprosiliśmy o komentarz do zaistniałej sytuacji czarnego pasa BJJ pod Joe Moreira, Mariusza Andlera reprezentującego klub Husaria Włocławek. Można się dowiedzieć kilku ciekawych rzeczy.
Dla mnie konflikt między zwolennikami (jak Rener Gracie) i przeciwnikami (jak Royce Gracie) nauczania bjj przez Internet jest tak naprawdę konfliktem między „tradycyjnym” podejście do prowadzenia szkół bjj i nowoczesnym.
Ten konflikt czy też zapowiedź tego konfliktu zauważyłem kilka lat temu jak spotkałem się w Polsce z kilkoma Brazylijczykami robiącymi seminaria w naszym kraju. A konkretnie podczas rozmów po seminariach. Otóż jeden z bardzo znanych zawodników z Brazylii nazwijmy go BR (wtedy mistrz świata i ADCC) mówił o klubie gdzie trenuje i zespole, do którego ten klub należy niemal w kategoriach sekty. Tylko ten zespół jest najlepszy, prawy, honorowy itd. i on jest gotów oddać całe swoje życie dla tego zespołu itd. Cały czas o tym gadał. Nie wyobrażał sobie żeby np. na seminaria w Polsce mógł przyjść ktoś z klubu, który nie był w zespole. To prawie zdrada wpuścić kogoś takiego na mate. W tym czasie był to stosunkowo młody zawodnik (koło 25 lat), mieszkał w Brazylii. Oczywiście sam tego nie wymyślił tylko miał to wkładane do głowy przez swoich instruktorów w Brazylii.
Gdy spotkałem go po 2 latach już inaczej mówił i do tego zmienił 2 razy barwy klubowe/zespołu. A to wszystko za sprawą tego, że wyjechał do stanów i zaczęła liczyć się kasa jaką można zarobić robiąc seminaria i dając prywatne lekcje. Po prostu wyjeżdżając do USA i mieszkając tam zmienił się. Nie miał już tej mocno zakorzenionej więzi plemiennej charakteryzującej wrogość do innych plemion
Rozmawiałem też o tym z Joe Moreirą i on potwierdził, że niestety tak było w Brazylii chociaż już teraz jest coraz mniej. Ludzie zaczęli masowo wyjeżdżać do innych krajów, zobaczyli, ze można żyć normalnie i im się to spodobało. Tam po prostu jest „walka” miedzy akademiami czy zespołami. Ponadto bardzo wysokie czarne pasy (szczególnie z rodziny Gracie) traktowały bjj jako sztukę tajemną dostępną nielicznym. Joe opowiadał, że gdy wydał swoją pierwszą kasetę instruktażową to dzwonił do niego „wysoki pas” Gracie z pretensjami, że pokazuje takie „tajne” techniki i jeszcze rozpowszechnia na kasetach. Joe od początku stał na stanowisku, że bjj trzeba propagować jak tylko się da i nie ma co robić z tego tajemnicy i źle pojmowanej lojalności. Zawsze mówił, ze brazylijskie jiu jitsu jest wspaniałym sportem i należy w maksymalny sposób go rozpowszechniać.
Tak więc nauczanie przez Internet jest to po prostu otwarcie się na świat w celu propagowania bjj. Niestety część „starych” bojkotuje to bo rozluźnia to więzi „plemienne” ma to miejsce szczególnie u „starych” Gracie. W mojej opinii akurat nic bardziej mylnego. Każda akademia/zespół ma swój styl. Najczęściej styl ten narzuca główny instruktor co wynika z jego doświadczenia. W przypadku „sekciarskiego” podejścia każdy student, który będzie chciał spróbować innego stylu musi opuścić akademię. A przecież może uzupełnić to poprzez Internet. Czy przez Internet się nauczy? Oczywiście, że nie. Tylko się dowie. Nauczy się na macie jak to przećwiczy z kolegami i sprawdzi w sparingach.
„Starzy instruktorzy” mają też innym problem. Podejście „sekciarskie” zapewnia im poczucie wśród studentów, że to on jest najlepszy na świecie i najdoskonalszy. Skoro jest wszechwiedzący to po co studenci mają czegoś szukać po necie skoro on zna odpowiedzi na wszystkie pytania?
Ponadto dla osób, które nie mają w swojej okolicy żadnego dobrego instruktora, czarnego pasa to internet jest jedyną możliwością nauki (dowiedzenia się). Jeszcze kilka lat i nauka przez internet będzie bardzo powszechna bo będzie dawała możliwość poznania kilku szkół bjj a nie tylko jednej, w której się trenuje co wpłynie na rozwój bjj.