Podczas ubiegłych Mistrzostw Europy ADCC kategoria -76.9 kg obsadzona była przez kilka mocnych nazwisk z naszego kraju. Wśród nich znalazł się Mateusz Szczeciński, który w poprzednim sezonie rozwiał wątpliwości i wygrał wszystkie najważniejsze turnieje bez kimon pokonując takich graczy jak Marcin Held, Janek Andrejczuk czy Kuba Witkowski.
W Rumunii Mateusz stanął na trzecim miejscu podium przegrywając z późniejszym wygranym kategorii Ross’em Nichollsem. Zapytaliśmy Mateusza o przygotowania, walki i wrażenia po ME ADCC w Rumunii:
„Zaczynając od samego początku, przygotowania praktycznie w całości spędziłem w swoim klubie Ronin Gold Team Koszalin. Wyjątkiem był wakacyjny obóz Academia Gorila, na którym sparowałem sporo bez kimon, traktując go jako przygotowania do ME. Kolejną odskocznią od koszalińskiej maty były liczne seminaria, które pojawiły się w tym roku. Nie dość, że uczenie innych zmusza do głębszego, bardziej analitycznego podejścia do jiu jitsu, to wyjazdy umożliwiły sparingi z ogromną ilością osób, w tym ze ścisłą Polską czołówką. Oprócz wieczornych zajęć w klubie bardzo dużo wolnego czasu poświęcałem na drille i uczenie się odruchów przydatnych do zasad ADCC.
Co do walk to pierwsze trzy udało mi się skończyć szybko leg lockami , kolejno dwa razy skrętówka i taktarov. W ćwierćfinale trafiłem mocnego Czecha, z którym miałem już okazje walczyć w Radomiu. Większą część walki to ja miałem inicjatywę i finalnie udało mi się sweepnąć i utrzymać wynik do końca. W półfinale trafiłem na Rossa Nicollsa, Anglika specjalizującego się w dźwigniach na nogi. Cała walka kręciła się głównie wokół tego aspektu, ostatecznie po dogrywce, w której również żaden z nas nie zdobył punktu, sędziowie wskazali mojego przeciwnika. O trzecie miejsce biłem się Bartkiem Łukaszewiczem. Mając świadomość, że Silnoręki jest dobrym leg lockerem nie chciałem powielać błędu z walki z Nicollsem i skupiać się przede wszystkim na nogach. Ostatecznie udało mi się poddać Bartka balachą na rękę z zapiętego trójkąta.
Największe wrażenie z polskiej ekipy zrobił na mnie zdecydowanie Adam Wardziński. Uważam, że udowodnił jak wysokiej klasy grapplerem jest wygrywając mistrzostwa Europy ADCC. Adam pokazał, że jego styl jest uniwersalny, sprawdzający się w każdej formule brazylijskiego jiu jitsu. Bardzo mocno trzymam kciuki za Adama na mistrzostwach świata.”