Miha Perhavec na codzień trenujący w Irlandii ostatnio spędził trochę czasu w nowojorskiej akademii Renzo Gracie. Nie od dziś wiadomo, że trenuje tam czołówka submission grapplerów prowadzonych przez trenera Johna Danahera. Miha opowiedział nam o swoim tripie do „wielkiego jabłka” i treningach w RGA:
„Przede mną (19 sierpnia) walka na prestiżowej gali Polaris Professional 5 i z tego powodu postanowiłem wybrać się na 10 dniowy trip do Nowego Jorku potrenować z najlepszymi. Zawsze śledziłem poczynania Danaher Death Squad’u z racji na ich system leglock’ów w którym mocno przodują, a ich niepowtarzalne podejście do submission grapplingu sprawiło, że od dłuższego czasu chciałem tam pojechać. Przed wyjazdem dostałem propozycję walki z Zybim Tyszką na gali Sapateiro w październiku, którą z radością przyjąłem. To będzie zaszczyt walczyć obok zawodnika, którego bardzo szanuję, a w tym wypadku wiedziałem, że z wyjazdu do NYC muszę wyciągnąć jak najwięcej.
Pierwszego dnia, wylądowałem dość późno i nie mogłem potrenować u Renzo, dlatego wybrałem się do akademii Marcelo Garcia. Miałem to szczęście, że akurat odbywał się trening NO-GI prowadzony przez samego Marcelo, a więc odhaczyłem jedno ze swoich listy życzeń. Od następnego dnia trenowałem tylko w akademii Renzo na popołudniowych treningach i na porannym submission grapplingu.
Nie chcę opowiadać szczegółowo o technikach, które były na treningach, ale wszystko było naprawdę przydatne. Powiem jedynie, że John Danaher jest bardzo dobry w tym co robi i umie bezbłędnie wytłumaczyć działanie danej techniki. Sparingi były bardzo mocne, kulałem się z Garry Tononem, Gordonem, Jake’m Shieldsem, Oliverem Tazą i całą ekipą, która może nie jest tak znana, ale równie dobra. Wszyscy przychodzą trenować, aby codziennie ulepszać swoją grę co tworzy super środowisko treningowe. Nie za wiele udało mi się zwiedzić w Nowym Jorku, gdyż większość dnia poświęcałem na trening, jedzenie i regeneracje pomiędzy treningami. Jestem pewien, że jeszcze tam wrócę 🙂 „