Stójka ważna rzecz, każdy ci to powie- FEN Summer Camp-dzień 2.
Poranek do najlżejszych nie należał, ale dobre humory nas nie opuszczają. Śniadanie o 9 sprawia, że wizja utraty kilogramów na tym obozie się oddala, tak dobrze nas tu karmią.
Pierwszy trening zaczynamy przed południem. Dzisiaj boks trenują wszyscy. Trener Drzazgowski zasypuje nas kombinacjami, odskoki, uniki, walka w półdystansie, co niektórych zaczyna boleć głowa. Na koniec parę rund najlżejszych formy sparingowej ,,na dotyk”. Pierwszą jednostkę treningową kończymy rozciąganiem i śmigamy na obiad.
Trening popołudniowy, to czas, w którym każdy może pokazać się z najlepszej strony.
Od rana bacznie obserwuje nas prezes FENu Paweł Jóźwiak. Zostajemy podzieleni na trzy grupy: boks, K1 oraz MMA.
Ja wybieram się na sekcję MMA, którą prowadzi Kamil ,,Bomba” Łebkowski, na co dzień występujący w organizacji FEN, w limicie do 66 kilogramów. Nie dajcie się zwieść łagodnemu wizerunkowi i niezbyt dużej wylewności w wywiadach, na macie Kamil zmienia się w demona. Te 2 godziny zajęć sprawiły, że wstając od stołu muszę się podpierać. W końcu porobiliśmy trochę obaleń i parteru. Piękno zapasów chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać, odwrócisz głowę w inną stronę, a obalenie wchodzi bez użycia siły. Na koniec kilka zadaniówek po 5 minut i mimo, że sezon letni się kończy można zabrać się za szlifowanie sześciopaka na brzuchu.
Lekko nie było. Jutro w planach bieganie i tarcze, a po obiedzie main event dnia- sparingi.
Źródło: Igor Kołacin