źródło: artykuł Averi Clements „The „Bad” Jiu-Jitsu Days Are What Turn You Into A Champion”
Zdarza się wam czasem przespać budzik, oblać keczupem białą koszulę i założyć but na niewłaściwą stopę? Dla większości z nas takie dni to anomalia. Są straszne, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że na co dzień nie jesteśmy tacy pechowi i niezdarni. To tylko fatalny dzień, a nie fatalne życie.
Nawet jeśli myślisz, że wszystkie problemy rozpłynął się w momencie, kiedy wejdziesz na matę – nie zawsze będzie to działać w ten sposób. Każdy z nas miewa treningi, w czasie których nie dajemy rady skutecznie wykonać żadnej techniki, wszyscy przechodzą naszą gardę i jednym słowem – jesteśmy „zmieleni”. Tak, czasami zdarza się zły dzień w jiu jitsu.
Frustrujące są sytuacje, kiedy twoje przejścia gardy wczoraj „wchodziły jak w masło”, a dzisiaj są niezdarne i nieskuteczne. Może nawet zaczynasz kwestionować to, czy zasługujesz na pas, który wisi na twoich biodrach. W końcu niższe pasy cię dominują na sparingach, a zazwyczaj nie sprawiają ci żadnych problemów.
Jedną z głównych koncepcji jiu jitsu jest pokonywanie własnego ego, a trenowanie kiedy jest „najgorzej” to świetny sposób żeby tego dokonać. Wystarczy spojrzeć w przeszłość i zobaczyć jak twoje jiu jitsu wyglądało kiedyś. Zazwyczaj to co teraz określasz jako „fatalne”, jakiś czas temu nazwałbyś fantastycznym. Pamiętaj z jakiego pułapu zaczynałeś. Złe dni w jiu jitsu są przypomnieniem tego, jak daleko doszedłeś i jak długa droga jest jeszcze przed tobą.
Ciężki dzień na macie łatwo można sobie wytłumaczyć pod kątem fizycznym. Możliwe że się nie wyspałeś, zjadłeś coś ciężkiego na obiad czy po prostu jesteś obolały po treningu z poprzedniego dnia. Tak czy inaczej – najczęściej następnego dnia będzie już wszystko w porządku.
Ze strony mentalnej jest już gorzej. Jeżeli czujesz że się cofasz zamiast iść do przodu – nawet jeżeli zdajesz sobie sprawę, że to tylko tymczasowe – pojawia się zwątpienie i gniew. Od dziecka wbijany jest nam porządek zdarzeń, które musimy „odhaczyć” – szkoła, studia, praca, awans, kolejny awans aż w końcu odniesiemy „sukces”. Nie trzeba chyba tłumaczyć, że w rzeczywistości życie nie jest takie proste, a w jiu jitsu widać to bardzo wyraźnie. Czasami czujesz się mistrzem na macie, a czasem „dojeżdżają” cię niższe pasy. Czasami ćwiczysz ekwilibrystyczne techniki, a niekiedy musisz sobie przypomnieć ataki z zamkniętej gardy. Przygoda zwana jiu jitsu to jedna wielka sinusoida.
Następnym razem kiedy przytrafi ci się zły dzień w jiu jitsu, postaraj się go polubić takim jakim jest. Potraktuj go jako przypomnienie, że nie jesteś typem osoby, która się poddaje w środku treningu, czy podczas zawodów. Dawaj z siebie wszystko nawet wtedy, gdy twój umysł i ciało nie współpracują. Rób to po to, żeby udowodnić sobie, że stajesz na wysokości zadania nawet w ciężkich chwilach. To tylko fatalny dzień w jiu jitsu, a nie fatalne życie.