Co jest kulane #68 czyli nasz (nie)ostatni taniec

Wow. Myślę, że każde najntisowe dziecko kilka ostatnich poniedziałków ugniatało siedzisko pod wpływem emocji jakie przyniosła nam nowa produkcja Netflixa na spółe z ESPN. Jeżeli nie graliście za małolata w basket, nie oglądaliście meczy na kablówce i generalnie NBA latało Wam koło jajec to sugeruje przerwać lekturę. No, chyba że chcecie dotrwać do konkluzji pod tytułem w jaki sposób tak właściwie połączyłem Jiu-Jitsu z rzucaniem piłki do kosza. 

Mogę być nieobiektywny, ale nic tak nie jeżyło mi włosów na rękach jak sportowe emocje które niosły ze sobą mecze koszykówki. Piszę tylko i wyłącznie o NBA, gdyż nigdy aż tak głęboko nie wchodziłem w temat by interesować się innymi ligami. Wiecie – Ameryka, rap, kicksy i ta szeroko rozumiana popkultura, którą nasiąkałem od połowy 90’s. Na wspomniane wcześniej emocje sportowe wpływała masa różnych czynników jak dynamika gry, widowiskowość, wysokie punktacje, a dzisiaj widzę również jak bardzo poziom atletyczny tych koni. Kiedyś zainteresowałem się tematem przygotowania motorycznego w NBA i jak zobaczyłem pewne wyniki i wymagania to umówmy się – jest bardziej niż grubo. Przykładowo trening plyometryczny nabiera swojej efektywności dopiero u zawodników, którzy walą w przysiadzie 2 krotność swojej masy ciała, a jak wiadomo chłopaki nie ważą po 65 kg. W odróżnieniu od piłki nożnej, gdzie pole boiska jest o wiele większe i wyniki oscylują zazwyczaj w granicach 4-5 bramek (przy dobrych wiatrach) basket przynosi nam akcje za akcją, szaloną ofensywę i mocno fizyczną obronę. Widowiskowość zatem na plus, od zawsze. Alley-oopy, trafione rzuty z połowy boiska w ostatnich sekundach czy piękne asysty to przecież sama esencja. 

Skoro już skończyłem się podniecać to może wrócimy do sedna. W połowie kwietnia swoją premierę miał długo zapowiadany dokument The Last Dance, który miał nas zabrać z powrotem do końca lat 90-ych, a mianowicie do ostatniego sezonu mistrzowskiego Chicago Bulls. Wtedy wówczas drużyna zgodziła się wpuścić za kulisy ekipę filmową, która nakręciła materiał przechowywany bez publikacji przez ostatnie 20 lat. Czekało nas zatem kilka grubych poniedziałków, które serwowały co tydzień dwa nowe odcinki. Może nie każdy był super emocjonujący, ale oferował pewien flashback tamtych lat, a w moim przypadku powrót do dość ważnego okresu w małoletnim życiu. Kiedyś już pisałem o tym post na prywatnym profilu także zainteresowanych odsyłam tam, a zatem basket był dla mnie pierwszą życiową zajawką w której byłem po prostu pozbawiony wszelkich warunków, a poprzez obsesyjne podejście do gry udało mi się notować progresy. Był to swego rodzaju fundament, który w późniejszych latach miał się okazać solidną podstawą do tego, aby bez kompleksów zapie#dalać na macie i doprowadzić do spełnienia gówniarskich marzeń. 

Tak sobie obserwowałem postać Jordana, jego mindset, etos pracy i w sumie doszedłem do wniosku, że być może to właśnie takie postacie jak on zaszczepiły w nas, najntisowych dzieciakach ten ogień do sportowego spełniania marzeń i rywalizacji ? Oczywiście nie wszystkim było dane poznać na swojej drodze tak wspaniały sport jak Jiu-Jitsu, a w dużej mierze wielu zatrzymało się na rekreacyjnych, weekendowych opcjach wybranych aktywności. Chodzi mi o podejście do treningu w formie PRO pomimo skali na poziomie amatorskim. W końcu skoro do Mistrzostw Polski robimy pełne, długie przygotowania niekiedy opiewające w dwa treningi dziennie to możemy się czuć PRO, am I right ? Napewno nie będziemy sławni na cały świat, nie będziemy palili najdroższych cygar i grali w golfa, ale to nie ważne. Mindset, który mogliśmy przechwycić idealnie przełożył się na taki sport jak Jiu-Jitsu. Zajawka na samodoskonalenie to kwestia, którą musisz nasiąknąć najlepiej już za młodu. My mieliśmy na to okazję właśnie obserwując takie ikony jak Majkel i cała dynastia Byków. Aha no i oczywiście mamy nad nimi jedną, znaczącą przewagę. Nasz ostatni taniec to temat tak odległy jak kategoria Masters 6 na IBJJF’ach. Stay sharp !

CO JEST KULANE?

Przeczytaj także