W kolejnej części naszego instruktażu skupimy się na pracy z dołu. Jiu-jitsu jest wyjątkowym sportem, gdyż umożliwia i uczy jak poradzić sobie z przeciwnikiem leżąc na plecach lub siedząc na tyłku. W zapasach czy judo leżenie na łopatkach oznacza koniec walki, a jak dobrze wiecie w BJJ dopiero zaczynamy całą zabawę. Praca gardą bez kimon różni się nieco od tej w Gi, a dzisiejszy artykuł poświęcimy właśnie tym kilku istotnym różnicom
Na pierwszy ogień warto wyróżnić, które gardy najlepiej sprawdzają się w formule No-Gi. Oczywiście sprawdzi się uniwersalna zamknięta garda oraz motyla, połówka oraz x-garda/single x. Zamknięta garda będzie tak naprawdę jedną z nielicznych gard w których możecie leżeć na obu łopatkach i w miarę bezpiecznie kontrolować przeciwnika. Jak wiadomo takie gardy jak pajęcza czy de la riva nie koniecznie będą się sprawdzały z prostego powodu, a mianowicie z braku uchwytów. Można oczywiście poddać tą teorie polemice przywołując nazwiska topowych zawodników, którzy radzą sobie delarivą w No-Gi, ale nie oszukujmy się – ich doświadczenie i czas spędzony na macie sprawił, że opracowali autorskie patenty, które nie koniecznie będą pasowały wszystkim. Tutaj na ratunek przychodzą wyżej wymienione pozycje, które sprawnie można łączyć aby wypracować sobie dobrą obronę oraz dojścia do technik kończących. Kontrola w zamkniętej pozwala nam rozbijać oponenta i finalnie pokusić się o sweepa czy techniki kończące na górne partie ciała lub niekiedy o wejścia do leg-locków. Półgarda natomiast umożliwia dystansowanie przeciwnika, atakowanie nóg, rąk oraz przetoczenia. Z motylej gardy uczymy się pracować na dystans i wyrabiamy sobie timing do podchwytów dzięki którym inicjujemy przeróżne akcje. Tutaj już w pełnym zakresie będziemy mogli atakować głowę, ramiona, nogi oraz zachodzić za plecy/przetaczać. X-garda/single-x to w sumie następna garda po zamkniętej w której leżymy na łopatkach, aczkolwiek kontrola którą operujemy z tej pozycji pomaga bezpiecznie rozbijać przeciwnika, gdyż działamy pod jego środkiem ciężkości. Zasady są proste – każda kończyna musi kontrolować przeciwnika, a z racji na brak kimona musicie kombinować z daną pozycją i tym jakich uchwytów będziecie używać. O tym natomiast pisaliśmy w pierwszej części artykułu.
Nie dygajcie, świat nie kończy się na berimbolo. Pajęcza i DLR są naprawdę spoko, ale nie koniecznie będą sprawdzały się z formule No-Gi. Nawyk leniwego leżenia na plecach bez kimon może szybko się zemścić, a wtedy będziecie zmuszeni respektować beton trening-partnerów. Jeżeli wyżej wymienione pozycję nie są Waszymi ulubionymi to znak, że czas nad nimi popracować. W ostatniej części skupimy się na technikach kończących, a raczej na koncepcie, który ułatwia polowanie na sabmiszony. Zdrowia!
tekst: Łukasz Truskolawski