Kamil Umiński zwycięstwem na MP BJJ w kategorii purpurowych pasów osłodził sobie ciężki dla niego okres. Zawodnik Alliance Team opowiada o swoim występie w Pruszkowie, odnosi się do zarzutów, że jako uczestnik finałów ADCC powinien startować w kategorii elita i wyjawia plany na przyszłość
Wreszcie złoty medal z Mistrzostw Polski BJJ znajduje się w moich rękach. W zasadzie to nie tylko moich ale całej rodziny Alliance. To właśnie dzięki naszej drużynie udało mi się o odnieść ten sukces. Dzięki ciężkiej pracy trenera Radka i kolegów z sekcji udaje się zbierać takie owoce…
Trochę wody musiało upłynąć zanim udało mi się tego dokonać. Najważniejszym czynnikiem, który pozwolił mi na przełamanie własnych słabości to wymiana w głowie hasła „muszę” na „chcę”. Niby niewielka zmiana ale jakże ważna, bo brazylijskie jiu jitsu to nie tylko pasja i rywalizacja ale przede wszystkim doskonała zabawa. Tylko wtedy będziemy umieli wyciągać wnioski z porażek, gdy będziemy umieli się z nimi pogodzić – „Jeśli chcesz osiągnąć cokolwiek, musisz być na tyle odważny aby przegrać”.
Udział w tych zawodach to była dla mnie trudna decyzja, gdyż na ADCC nabawiłem się poważnej kontuzji ramienia, którą nadal bardzo mocno odczuwam. Przede wszystkim nie czułem się przygotowany, gdyż w ostatnim czasie ćwiczę tylko rekreacyjnie. Jednak chęć rywalizacji okazała się silniejsza od rozsądku.
Skoro stałem się taki odważny dlaczego wiec, nie wystartowałem w Elicie jak sugerowało wielu? Przede wszystkim dlatego, że nie czuję się jeszcze na siłach aby w kimonie walczyć wśród najlepszych. Trener wypychał mnie do startu w tej kategorii i pewnie bym to zrobił gdybym przygotowywał się odpowiednio do tego turnieju. Poza tym miałem do dyspozycji tylko jedną rękę, druga w tym momencie służy tylko jako wsparcie. Myślę, że nie muszę nic nikomu udowadniać i na Elitę jeszcze przyjdzie czas.
Moje walki przebiegły zgodnie z założonym planem, czyli ciasne utrzymanie pozycji i czekanie na możliwość ewentualnego ataku. Nie starałem się szarżować, gdyż zdaję sobie sprawę, że oddanie punktu przewagi może przesądzić o porażce. Na tym turnieju udało mi się nie oddać żadnego punktu, wszystko dzięki pełnej koncentracji. Miałem bardzo wymagających przeciwników i starałem się ani przez chwilę nie oddać pola. Popełniłem kilka błędów, ale jestem ich świadomy i mam nadzieję wyeliminować je do następnego startu.
Chciałbym w najbliższym czasie wystartować w eliminacjach do Word Pro JJ i wywalczyć udział w turnieju głównym. Wyjazd to Abu Dhabi śni mi się po nocach i mógłby być fajną przygodą. Bardzo ubolewam nad tym, że nie miałem szans wystartować w warszawskich eliminacjach. Trzeba będzie spróbować sił gdzieś za granicą, jednak jest to uzależnione od nakładów finansowych, których niestety na tą chwilę nie posiadam. Może coś się w tej kwestii w najbliższych dniach poprawi. Poza tym oczywiście grappling i ADCC, ale jeszcze terminy imprez nie są podane, wiec z ustawieniem planu wstrzymuję się czasu ogłoszenia kalendarza PZZ i ADCC.
Chcę też wspierać rozwój sekcji, gdyż jest u nas kilku dobrych zawodników, którzy są głodni sukcesu. Ich rozwój będzie też dla mnie kopniakiem do przodu. Mamy najlepszych trenerów jakich można sobie wymarzyć, więc potrzeba tylko chęci i zdrowia.
Dziękuje wszystkim ludkom z sekcji, trenerom Radkowi i Robertowi, Piotrkowi Zającowi, oraz Fidelowi, którzy dwoją się i troją abym miał środki na to by pozwolić sobie na wyczynowe uprawianie sportu, Zibiemu który stara się jak tylko może by mi pomóc, Kuflowi za wsparcie psychiczne, Kasi Niedziółce za ciężką prace nad moja głową, oraz najważniejsze podziękowania dla mojej Marty dzięki której budząc się rano wiem, że życie ma sens, bo jest ona … i jiu jitsu 🙂