Podwójny weteran ADCC, australijski czarny pas Lachlan Giles oprócz tego, że jest wysokiej klasy zawodnikiem jest także certyfikowanym fizjoterapeutą. Jedną z technik w arsenale Gilesa od zawsze były skrętówki, tak jak jego odwiecznego sparingpartnera Craig’a Jonesa.
W jednym z ostatnich wpisów na facebook’u Giles poruszył temat dźwigni skrętnych i zdementował ostatnio popularny pogląd, iż skrętówki są równie bezpieczne jak chociażby balachy. Wszystko zostało poparte jego osobistym doświadczeniem z turniejów.
„Często słyszę o analogii jakoby skrętówki były równie bezpieczne jak balachy, z takim samym ryzykiem kontuzji. Jest to oczywiście nieprawda, a konsekwencje urazu kolana są o wiele poważniejsze.
Co prawda rzadko widzę kontuzję od skrętówek na treningu, aczkolwiek już na zawodach widziałem je dość często. Na treningu robimy je wolniej, a przeciwnicy klepią stosunkowo szybko. Na zawodach natomiast, kiedy mamy mocno dopiętego skręta przeciwnik odczuje jego skutki nawet jeżeli postanowi wcześniej klepnąć. Dzieje się tak ponieważ nawet niewielka próba ucieczki powoduje poruszanie zblokowanej nogi. To może zająć dosłownie sekundę. Teraz przypomnij sobie jak to wygląda z balachą, którą często próbujesz wykończyć wyginając w nieskończoność ręke przeciwnika. Ludzie na zawodach klepią później niż na treningu co czyni ten scenariusz jeszcze gorszym.
W naszym klubie zezwalamy na skrętówki dopiero w przypadku, kiedy obaj zawodnicy mają minimum niebieskie pasy. Białe pasy dopiero się uczą i poznają czym jest presja, a czas na skrętówki jeszcze przyjdzie.
Podczas trialsów ADCC mój przeciwnik próbował uciekać z dopiętego skręta, którego już dawno powinien klepać. Czułem, że jego kolano wypadło i byłem pewien, że na jakiś czas wykluczy go z gry. Niespodziewanie jednak pół roku później wrócił i wygrał drugie trialsy kwalifikując się na finały. „