Najpierw kontuzjowany Velasquez, teraz Werdum, co dalej z main eventem UFC 196.
2 dni temu były mistrz wagi ciężkiej Cain Velasquez (13-2) na dwa tygodnie przed walką ogłosił kontuzję pleców.
W swoim oświadczeniu bardzo przeprosił Brazylijczyka.
Przepraszam cię Fabricio, oboje jesteśmy profesjonalnymi zawodnikami i nikt nigdzie nie ucieka. Chcę zaleczyć kontuzję pleców. Zrobimy walkę w późniejszym terminie, chcę być w 100% zdrowy.
UFC staje na wysokości zadania i w tak krótkim terminie załatwia mocnego przeciwnika dla Werduma.
Stipe Miocic (14-2) po krótkiej walce i nokaucie Andreia Arlovskiego jest idealnym kandydatem do walki o pas.
Następnego dnia staje się coś mało możliwego, Fabricio Werdum (20-5) ogłasza również kontuzję i wycofuje się z walki.
Kontuzji doznałem już jakiś czas temu, nie trenowałem kopnięć przez ponad 2 tygodnie, ale chciałem walczyć. Gdyby Cain walczył ja też bym walczył. W piątek doznałem kontuzji barku po konsultacjach z sztabem lekarskim uznaliśmy, że nie ma to najmniejszego sensu.
Gala została pozbawiona Main Eventu, a Stipe Miocic w dziwnej sytuacji, gala z pod numeru 196 straciła na jakości i obecnie nie ma żadnej ciekawej walki, która mogła by dźwignąć promocję.
Dla polskich fanów 196 to punkt obowiązkowy z powodu walki Polaka, Damiana Grabowskiego.