Kurz po Mistrzostwach Świata IBJJF powoli opada, ale to nie znaczy że zapomnieliśmy o naszych triumfatorach tej imprezy. Wszyscy dobrze wiemy jak ciężko wywalczyć blachę z tej imprezy, a w tym roku udało się to zawodnikowi Unity Jiu Jitsu Kraków, który po świetnym występie na styczniowych Eurosach dorzuca kolejną blache z majorsa IBJJF do swojej kolekcji.
Cześć. Jesteśmy na świeżo po Worldsach, wracasz do domu z brązowym medalem więc tak na gorąco już o rezultacie. Jakie to uczucie stanąć na podium największego eventu i czy to prawda, że ten medal to taki kawał żelastwa ?
Cześć. Na początku nie do końca dochodziło do mnie to co się stało. To niesamowite uczucie stanąć na podium Mistrzostw Świata. Gdy zaczynałem moją przygodę z bjj marzyłem o tym żeby zostać Mistrzem Polski, a o medalu na takich turniejach jak European IBJJF czy Worlds IBJJF nawet mi się nie śniło.
Tak, ten medal to faktycznie kawał żelastwa, ale osobiście uważam że medale federacji IBJJF są po prostu bardzo ładne i na pewno wyróżniają się spośród innych.
Dobrze to teraz zacznijmy od początku, kiedy podjąłeś decyzje o starcie na tegorocznych IBJJF Worlds ? Idąc dalej jak długo trwały przygotowania do imprezy i jak przebiegały ? Skoro już jesteśmy przy tym to tak szczegółowo opowiedz ile treningów w tygodniu robisz przed tak dużym eventem ?
Decyzja o starcie pojawiła się w połowie kwietnia. Wtedy kupiłem bilety, zarejestrowałem się na zawody i wiedziałem, że czeka mnie dużo pracy. W dużej mierze to zasługa Krzyśka Flaka, który bardzo mnie namawiał na ten start i za co bardzo mu dziękuję. Przygotowania do turnieju zacząłem 6 tygodni przed startem. Na początku przygotowań starałem się mocno otwierać na sparingach, dużo pozycji próbować, testować itd., natomiast pod koniec przygotowań skupiałem się już bardzo mocno na swojej grze i nad tym co mogę zaoferować najlepszego podczas turnieju. Przede wszystkim słuchałem też moich trenerów: Maćka Kozaka i Krzyśka Flaka oraz Michała Skoczowskiego, który przygotowywał mnie pod kątem siłowym. Robiłem to, czego ode mnie wymagali. Jeśli zaś chodzi o liczbę treningów w tygodniu to przed tak dużym turniejem jest ona taka sama jak przez większość roku z tą różnica, że zmienia się zdecydowanie ich intensywność. Jiu jitsu trenuje 6 razy w tygodniu, a do tego dwa razy w tygodniu robię siłownie – to tyle w skrócie. Całym programowaniem treningów w Unity zajmuje się Maciek Kozak, a ja po prostu słucham i robię to, co do mnie należy. Podczas samych przygotowań czułem się bardzo dobrze, dbałem o regenerację, byłem systematyczny i przede wszystkimi nie dolegały mi żadne kontuzje.
Czy przyjechaliście do Kalifornii odpowiednio wcześniej przed zawodami ? Jak Twoje wrażenia z samych zawodów i klimatu którego mogłeś tam uświadczyć ?
Do Kalifornii przyjechaliśmy pięć dni przed moim startem. Jeśli chodzi o mnie to bardzo szybko przestawiłem się na tamtejszy czas i jet lag specjalnie mi nie doskwierał. Natomiast pierwszy trening, który zrobiłem kolejnego dnia po przylocie był faktycznie fatalny. Myślałem, że moje płuca płoną… Na szczęście już kolejnego dnia na treningu w Stanach czułem się już bardzo dobrze i wiedziałem, że jestem gotowy do startu w turnieju. Klimat, który panuje na worldsach jest niesamowity i zupełnie inny niż w Polsce czy nawet Europie. Można to porównać do meczu piłkarskiego na którym kibice drużyn śpiewają, przekrzykują się nawzajem i bardzo mocno dopingują swoich zawodników.
Dobrnęliśmy do dnia startu. Jak wyglądała Twoja kategoria wagowa, czy miałeś jakieś rozeznanie w listach startowych, wiedziałeś kto będzie walczył, jakie dostałeś losowanie i oczywiście jak przebiegały Twoje walki ?
W mojej kategorii wystartowało 28 zawodników. Oczywiście robiłem rozeznanie w listach startowych i widziałem sporo bardzo mocnych nazwisk. Wiedziałem też, że w tym roku będę miał dużo punktów i będę wysoko w rankingu przed zawodami ze względu na to, że dobrze zaprezentowałem się na Mistrzostwach Europy we Włoszech. Dzięki temu podczas losowania byłem rozstawiony i od razu wskoczyłem do kolejnego etapu kwalifikacji. Na samych zawodach stoczyłem 3 walki. Z tego pierwszą wygrałem poddaniem, drugą wygrałem przez wskazanie sędziowskie, a w trzeciej walce musiałem uznać wyższość przeciwnika. Niestety nie wystartowałem w kategorii open ponieważ w trzeciej walce uszkodziłem łokieć. Pozostaje więc mały niedosyt.
To co, teraz odpoczynek czy lecisz za ciosem i planujesz niebawem kolejne starty ?
Teraz zdecydowanie planuje odpocząć. Myślę, że myśle najbliższe starty zalicze dopiero po wakacjach.
Dzięki za rozmowę, życzymy zdrowia i kolejnych sukcesów !
Ja również dziękuje. Chciałem z tego miejsca przekazać szczególne podziękowania dla moich trenerów z maty Maćka Kozaka i Krzyśka Flaka oraz Michała Skoczowskiego, który przygotowuje mnie pod kątem motorycznym. Dziękuję również mojemu głównemu sponsorowi – marce Melhor oraz moim najbliższym – dziewczynie i rodzicom.