Polacy na treningach w Teksasie czyli Mateusz Szczeciński i Goryle w gościnie u Craiga Jonesa i nie tylko

W czasie gdy pora roku w Polsce nie rozpieszcza reprezentanci Academia Gorila wybrali się na treningowy trip za ocean, którego celem były przygotowania do nadchodzących eventów. Jak dobrze wiemy na chwile obecną Austin w stanie Teksas staje się niemal stolicą Jiu Jitsu na kontynencie północno-amerykańskim, a to z racji na lokalizację w tamtym miejscu mocnych ośrodków treningowych gdzie zawitali nasi ludzie. 

Mowa oczywiście o Mateuszu Szczecińskim, który już za niecałe dwa tygodnie stoczy swój pojedynek na gali GrappleFest. Z racji na bardzo mocnego przeciwnika jakim jest Dante Leon tym razem Mateusz postanowił końcówkę przygotowań spędzić w akademii B-Team, gdzie trenują między innymi Craig Jones, Nicky Ryan czy Nick Rodriguez czyli światowa czołówka. 

Na wyjeździe nie zabrakło także Marcina Polczyka, współzałożyciela Academia Gorila oraz autora bloga BJJ Explorer  który zrelacjonował wyjazd dzięki czemu mamy możliwość choć na chwilę przenieść się do tego słonecznego miejsca: 

„W Teksasie melduję się w niedzielę w nocy. Chłopaki z Academia Gorila Koszalin są już na miejscu od soboty. Pierwsze treningi rozpoczynamy w poniedziałek. Ogromny parking, wielki parterowy budynek na przedmieściach, przed budynkiem stojak: Mexican Ground Karate. Jesteśmy na miejscu. Pierwsze wrażenie?  Pachnący nowością, nowoczesny, świetnie wyposażony gym, elektroniczne systemy rejestracji (200 USD za tydzień treningów, 350 USD za dwa do czterech). Wyraźne ostrzeżenie ! „Przyłapany na macie bez opłaconych treningów – dożywotni ban”

Lekka zamota z pierwszym wejściem, życzliwe chłopaki na recepcji, zbijamy piąteczki i ruszamy podjąć próbę urwania nóg na amerykańskiej ziemi 😉
Szczerze mówiąc budowa systemu treningowego i treningi nas zaskoczyły. Jeżeli liczycie na tradycyjną akademię mogli byście poczuć się zawiedzeni, ale jak sama nazwa wskazuje B-Team to nie akademia tylko Team sam w sobie. 
Treningi odbywające się trzy razy dziennie 8:00, 12:00, 19:00 przeznaczone są tylko dla zaawansowanych (purpury +) chociaż większość zawodników robi dwa treningi pod rząd 8+12 odpuszczając wieczorny. W B-Teamie z założenia nie ma w ogóle grup początkujących.
Trzon drużyny stanowią zawodnicy którzy stworzyli team po rozpadzie DDS, Craig Jones, Nicky Ryan, Nicky Rodriguez, Robert Degle, Izaak Michell, Nick Ortiz, Ethan Crelisten.
Nie ma też ujednoliconego systemu nauczania, treningi prowadzą zawodnicy z ekipy, przedstawiając techniki ze swojej gry. Czasem są to pojedyncze jednostki, czasem kilka dni z rzędu, wtedy treningi są powiązane a koncept staje się bardziej kompletny, nie zaobserwowałem tu jednak żadnej reguły.
Podczas mojego pobytu treningi prowadzili Craig Jones, Nick Ortiz, Nick Ryan, Nick Rod, Izaak Michell oraz Mateusz Szczeciński, który został poproszony o to przez Craiga Jonesa po tym jak wprowadził terror i pourywał nogi praktycznie wszystkim obecnym na sali (tak, tak WSZYSTKIM)
Liczba osób na zajęciach oscyluje w granicach 30 osób z czego znakomita większość to ludzie z całego świata skuszeni możliwością trenowania w tak zacnej ekipie. Mamy tu ludzi z Francji, Niemiec, USA, Nowej Zelandii, Australii, Kanady, Ukrainy, Kirgistanu, Rosji, Litwy i bogowie wiedzą skąd jeszcze.

Zauważalna jest różnica poziomów pomiędzy starą ekipą DDS a resztą obecnych na sali na których tle cała nasza mała polska gromadka prezentowała się wyjątkowo dobrze.
Osobiście miałem okazję porobić z Nickiem Ortizem, Izaakiem Michell, Nickiem Rodem, Robertem Degle.
Podczas mojego pobytu Nicky Ryan pojawił się dosłownie ze dwa razy, a Craig robił cały czas zapasy. Ze swoich występów jestem wcale zadowolony, szczególnie z walk z lżejszymi gośćmi, trochę obawiałem się Nickiego Roda ale podchodził do walki bardzo sensownie, bardziej badając niż chcąc rozszarpać za wszelką cenę.
Jednak nie ukrywam, że śmietanką na torcie tego wyjazdu miało być dla mnie obserwowanie walk Mateusza ze światową czołówką. Absolutnie się nie zawiodłem. Nie wchodząc w szczegóły, moim subiektywnym zdaniem, po tym co widziałem, stwierdzam że mistrzostwo świata ADCC jest tutaj absolutnie w zasięgu ręki!!
Na osobną notkę zasługuje też dyspozycja Rafała Farjaszewskiego który również tłukł się ze światową czołówką absolutnie bez żadnych kompleksów!
Na koniec jeszcze akapicik o stylu akademii. Wielbiciele leg-locków mogą poczuć się zawiedzeni. Podczas naszego pobytu dominującym zagadnieniem na wszystkich grupach były zapasy i na to tutaj kładziony był największy nacisk. Oczywiście nie tylko, jednak ilość zadaniówek i techniczek zapaśniczych zdecydowanie górowała nad resztą.

Kolejna rzecz która trochę mnie zdziwiła to brak usystematyzowanych treningów drillowych, najwyraźniej są zastąpione dużą ilością zadaniówek.
Nie przyłapałem też nikogo na podnoszeniu jakichkolwiek ciężarów, w klubie nie ma praktycznie żadnego sprzętu do treningu siłowego. Craig zapytany wprost mówi że siłownię robi raz w tygodniu.
Nicky Rod jakby więcej 😉
Na nasze potrzeby, podczas pobytu odwiedziliśmy graniczącą praktycznie przez ścianę gigantyczną siłownię amerykańskiej sieciówki gold gym. Pracował tam jeden z chłopaków z klubu dzięki czemu mogliśmy wejść sobie bokiem.  Trenowało się tam jednak ciężko, 90% sprzętu to maszyny, brak podstawowego dla nas wyposażenia typu: ławeczki, kettle, gumy etc.
Niestety  pod koniec wyjazdu trochę się pochorowałem przez co wypadła mi wizyta u Kody’ego Steela i Williama Tacketta  gdzie chłopaki zostali bardzo miło przyjęci i jak sami zauważają, widać było różnicę pomiędzy solidną akademią z tradycjami a nowo powstałym teamem. Poziom w Brazilian Fight Factory był bardzo wysoki i dużo równiejszy niż w B-Teamie.”

CO JEST KULANE?

Przeczytaj także