W tym roku dywizja czarnych pasów adult nie była pozbawiona mocnych nazwisk z krajowego podwórka. Co prawda frekwencja nie była szczególnie wybitna, aczkolwiek w dobie dzisiejszych czasów cieszy fakt, że topowi zawodnicy nie przepuszczają okazji do walki o ten klasyczny, prestiżowy tytuł Mistrza Polski.
Kategorię średnią czyli -82,3 kg w tym roku wygrał zawodnik Academia Gorila Robert Henek. Sprawdźcie co do powiedzenia miał o swoim występie i o samych zawodach w tych pokręconych czasach:
W kategorii średniej czarnych pasów stawiło się łącznie ze mną 4 zawodników. W półfinale trafiłem na Czarka Stefańczuka, z którym się już dobrze znamy z wielu zawodów. Po odrobinkę nerwowym rozpoczęciu zneutralizowałem jego najmocniejszą broń, czyli taktarowa. Mniej więcej w połowie przejąłem kontrolę nad pojedynkiem, później wszedłem na dosiad i około minutę przed końcem poddałem jednym z moich ulubionych duszeń, czyli trójkątem rękoma. W finale spotkałem się z Adrianem Koziczem, z którym z zawodów znamy się jeszcze lepiej. W pierwszej akcji udało mi się zdobyć 2 punkty podczas wciągnięcia do gardy, później gra toczyła się głównie o przejście, Adrian miał kilka ataków, które udało mi się wybronić. Na samym końcu po mocnym wywieraniu presji przeszedłem nogi i wyhaczyłem trójkę za przejście gardy. Jestem z siebie zadowolony, szczególnie, że elementy mojej gry, nad którymi ostatnio pracowałem bardzo dobrze się sprawdziły w warunkach bojowych
Przygotowania moje i moich podopiecznych przebiegały całkiem poprawnie, generalnie cały ostatni okres trenowaliśmy w swoim sztywnym składzie. Po drodze były Mocne Chłopy, które były dla całkiem fajnym przeglądem formy oraz sprawdzianem przed Mistrzostwami Polski.Jeśli chodzi o organizacje to myślę, że mimo trudnej sytuacji organizatorzy całkiem dobrze wykonali swoją robotę, nie było jakiś poważnych obsuw czasowych, sędziowanie również było na solidnym poziomie, oczywiście zdarzały się epizodyczne błędy, ale jest to nieuniknione. Jednak dwie rzeczy, które w mojej opini na pewno trzeba odnotować jako punkty ujemne to pola walki, które były rażąco małe, ponadto zrobione puzzli, które przy każdej bardziej dynamicznej akcji szczególnie w stójce lubiły się rozpadać, co utrudniało walkę i stwarzało nieraz ryzyko kontuzji. Kolejne niedopracowanie w mojej opinii to mało wyszukane nagrody. Zdaję sobie sprawę, że jeździmy na zawody nie da nagród, ale żeby się sprawdzić. Jednak myślę, że organizatora byłoby stać na więcej.