Jon Jones jest przez wielu uznawany za najlepszego zawodnika MMA wszechczasów. Nie ma się co dziwić, bo argumentów przemawiających za nim jest ogrom, czy to patrząc na styl walki, czy na liczby i statystyki. Z pewnością jest postacią, której warto się przyjrzeć jeśli lubimy sporty walki.
Oczywiście jest też druga strona medalu, bowiem Jones ma kilka niecnych uczynków na sumieniu. Zaczynając od tej złej strony zawodnika, należy wspomnieć o różnych substancjach, które wykrywano w jego organizmie – kilkukrotnie był przyłapany na dopingu oraz zażywaniu kokainy. Obiecywał nawet, że uda się na odwyk, jednak ostatecznie skończyło się na słowach. Zdarzyło mu się również spowodować wypadek wjeżdżając na skrzyżowanie na czerwonym świetle, gdzie ucierpiała kobieta w ciąży, a w jego aucie znaleziono marihuanę. Jeździł także bez prawa jazdy, brał udział w wyścigach ulicznych i był aresztowany za niewłaściwe przechowywanie broni.
Mimo, że są to uczynki godne wstydu, a wpadki dopingowe rzucają cień na jego osiągnięcia, to nadal trzeba uznawać go za postać wybitną. Zaczynał od wygranych w zapasach na zawodach NCJAA, dwa lata później walcząc już w MMA został mistrzem USKBA. W latach 2011-2015 wygrał 8 walk mistrzowskich w UFC, a późniejsze lata były kontrowersyjne – zdobywał pas, ale potem mu go odbierano przez wpadki dopingowe. Ostatecznie jednak, w swoim rekordzie ma tylko jedną porażkę, co ważne z powodu użycia wówczas nielegalnego uderzenia łokciem, a nie przez przegraną samą w sobie. W kategorii półciężkiej UFC nie było do tej pory nikogo, kto by tak długo dominował, pokonując przy tym mocnych zawodników. W 2023 roku przeszedł do kategorii ciężkiej, gdzie w bardzo prosty sposób pokonał Ciryla Gane zdobywając mistrzostwo tej dywizji.
Mimo niezbyt mądrego sposobu prowadzenia życia prywatnego i swego rodzaju niereformowalności w popełnianiu błędów życiowych Jon Jones może być inspiracją jako zawodnik.