foto: https://www.instagram.com/rogergracie/
W świecie No-Gi Brazylijskiego Jiu-Jitsu nadciąga zmiana warty, zdaniem jednego z najlepszych zawodników w historii sportów chwytanych, Rogera Gracie, Amerykanie prześcignęli Brazylijczyków.
Zdaniem wielokrotnego Mistrza Świata IBJJF oraz ADCC, wiele akademii znajdujących się w jego ojczyźnie jest ukierunkowanych na trening w kimonach, co skutkuje obniżeniem poziomu kategorii No-Gi w Brazylii. Dopiero w okresie startowym zawodnicy skupiają się na treningu bez Gi, bazując na stylu walki wyciągniętym z kimon.
Z drugiej strony w Stanach Zjednoczonych znajduje się wiele akademii wyspecjalizowanych w kategorii No-Gi, których świetnym przykładem są kluby pod skrzydłami Eddie’go Bravo – 10th Planet Jiu-Jitsu. Dodatkowym aspektem szybkiego rozwoju akademii w USA jest migracja Brazylijczyków, dla których bardziej opłacalne jest nauczanie w Stanach, niż w Brazylii:
„Prawdę mówiąc, im więcej akademii istnieje w jednym mieście, tym samym zwiększa się poziom BJJ w danym rejonie, a nawet w kraju. Kiedy Mistrzostwa Świata IBJJF zaczęto organizować w Stanach, wszystko zaczęło się tam rozwijać. BJJ rośnie w siłę w całej Europie, dzięki organizowaniu tam zawodów federacji IBJJF, która zwraca coraz większą uwagę również na Azję.
Niestety oznacza to również odebranie organizacji najważniejszych imprez ojczyźnie tego sportu, Brazylii. Między innymi dlatego czołowi zawodnicy wyjeżdżają za granicę, szukając lepszych możliwości i startu na zawodach najwyższej rangi.
Pozytywnym efektem tej zmiany jest wyrównanie szans w walce o najważniejsze tytuły, pomiędzy Brazylijczykami, a resztą świata. Jako pasjonat tego sportu, staram nie zwracać uwagi na narodowość utytułowanych zawodników, lecz na ogół naszej dyscypliny, która wymaga zbilansowania.”