MŚ w Judo – trenerka kadry: nie byłam gwiazdą, a medal zdobyłam.

 

Polki nie są wymieniane wśród faworytek mistrzostw świata w judo, ale ich trenerka Aneta Szczepańska liczy na jeden medal. W swoim debiucie, mając zaledwie 21 lat, sięgnęła po brąz. „Nie byłam gwiazdą, a medal zdobyłam” – powiedziała PAP.

PAP: W debiucie w kwietniowych mistrzostwach Europy we Francji pani podopieczne wywalczyła dwa brązowe medale. W Czelabińsku poprzeczka będzie jednak zawieszona wyżej…

Aneta Szczepańska: Wszyscy zdajemy sobie sprawę z rangi rosyjskiego turnieju. Polskie judo od lat czeka na medal mistrzostw świata. Mam nadzieję, że – skupiając się na kadrze kobiet, bo za nią odpowiadam – wrócimy z Czelabińska z jednym medalem i dwoma miejscami punktowanymi. Ale o nazwiskach nie chcę mówić, bo zazwyczaj to nie pomaga. Powiem w ten sposób – dziewczyny są przygotowane optymalnie, na pewno nie przetrenowane, bo mam przed sobą wyniki specjalistycznych badań.

PAP: Polki do faworytek MŚ nie należą, nie ma ich w czołówce rankingu światowego.

A.Sz.: Ale ja też jadąc na swój pierwszy czempionat globu, w 1995 roku do japońskiego miasta Makuhari, nie byłam żadną gwiazdą, a medal zdobyłam. Sądzę, że zawody w Czelabińsku wyłonią nowych mistrzów. To nie będą te same osoby, które wygrywały na olimpiadzie w Londynie, czy przed rokiem w MŚ w Rio de Janeiro. Następuje zmiana warty, a to też szansa przed całą naszą reprezentacją. Wierzę, że wśród najlepszych będą teraz biało-czerwoni.

PAP: Wielokrotnie powtarzała pani, że kluczowy w obecnym judo jest uchwyt. Jaki jest sposób na zdominowanie rywalek?

A.Sz.: Trzeba na macie być lwicą, pokazać pazury i wyrwać medale. Nie da się stanąć na podium poprzez głaskanie przeciwniczek. Znakomicie o uchwyt walczy młoda Majlinda Kelmendi z Kosowa, która w Czelabińsku będzie broniła tytułu w wadze 52 kg. Spotkaliśmy ją na zgrupowaniu w słoweńskiej Izoli, gdzie zaobserwowałam, że ma trzy warianty walki o uchwyt. W tym elemencie nikt nie jest jej w stanie zagrozić. Dlatego, że u niej nie ma żadnej delikatności, tylko bierze co chce, a nie to, co jej da rywalka.

PAP: Polskie zawodniczki miały okazję sparować z Kelmendi?

A.Sz.: Podchodziły do niej Karolina Pieńkowska i – z wyższej kategorii – mistrzyni świata juniorek Arleta Podolak. Oczywiście, Kelmendi jest zdecydowanie mocniejsza, ale każda minuta z nią na tatami to niesamowite doświadczenie. W jednej z walk Arleta mogła nawet wyciągnąć dźwignię, ale zrobiła to za wolno, może nawet obawiała się, że judoczka z Kosowa dozna kontuzji i nie skończyła tej akcji. A tak na marginesie, zagraniczne rywalki nawet na randori (swobodna forma treningu – PAP) nie litują się nad naszymi dziewczynami, niewiele brakowało, aby podczas jednego ze zgrupowań w podobnej sytuacji urazu doznała Daria Pogorzelec.

PAP: Ciężkie kontuzje nie ominęły pani zespołu. W Czelabińsku zabraknie Halimy Mohamed-Seghir (63 kg).

A.Sz.: Jest już po zabiegu rekonstrukcji więzadła krzyżowego. Przyjechała do nas do Cetniewa, gdzie obecnie trenujemy, aby pokazać się i porozmawiać. Musi być silna, bo wie, że czeka ją długa rehabilitacja. Wcześniej miała wielomiesięczną przerwę z powodu drugiego kolana. Wiem po sobie, że takie powroty są trudne, ale trzeba wytrzymać i pracować. Wtedy człowiek pokazuje swój charakter i determinację.

Rozmawiał Radosław Gielo

CO JEST KULANE?

Przeczytaj także