Relacja Kornela Zapadki po BJJ Professional Cup

W miniony weekend we Włoskiej Bielli odbyła się pierwsza edycja turnieju Brazilian Jiu-Jitsu Professional Cup. Organizatorzy wyznaczyli pieniężną pulę nagród aż 60 tysięcy euro więc było o co walczyć i nie zabrakło światowych zawodników takich jak Kron Gracie, Bernardo Faria, Romulo Barral, Lucio Lagarto. Poza tym na sali obecni byli Ricardo De La Riva oraz Rickson Gracie.

Mimo ogromnej puli nagród myślę, że organizatorzy spodziewali się większej frekwencji zawodników, ale na pewno następnym razem będzie większa. Było też kilku znanych Polaków: Robert Trzcionka, Przemo Gnat ze swoimi uczniami czy  Marcin Held. Co do mojego występu to myślę, że nie wypadłem najgorzej z tego względu, że o zawodach dowiedziałem się kilka dni przed. De La Riva napisał do mnie meila z informacją, że będzie bardzo fajny turniej z wielką pulą nagród oraz iż będzie na nim, a także przeprowadzi tam seminarium. Bardzo by chciał abym tam zawalczył i ma nadzieję, że przyjadę. Pomyślałem, że nie powinno się odmawiać takiej osobistości i mimo braku chęci wyjazdu odpowiedziałem, że będę. Stoczyłem kilka ciężkich pojedynków miedzy innymi finał w kategorii Adulto z „podobno” mocnym Włochem MATTEO CALAMANDREI, którego udało mi się dwa razy sprowadzić i kontrolować walkę w parterze, do tego pod koniec walki zabrakło mu trochę „paliwa” co wpłynęło dla mnie korzystnie na przebieg pojedynku.. 🙂

W absoluto do pierwszej walki mój rywal nie wyszedł, drugą wygrałem wysoko na punkty, w półfinale spotkałem się z reprezentantem Brazylii. Z pierwszego uchwytu udało mi się rzucić morote soi-nage z kolan dzięki, której wygrywałem 2-0. W parterze próbowałem kontrolować Brazola i udawało mi się to do 7 minuty walki, po czym mnie przetoczył i to on awansował do finału, w którym w 20 sekund rozprawił się z przeciwnikiem ( duszenie za pleców ) Dzięki Jego wygranej awansowałem na trzecie miejsce, ponieważ było tylko jedno 3 miejsce.

Jeśli chodzi o pozostałych Polaków to rewelacją zawodów był Marcin Held, który przeszedł jak burza przez kategorię i małe open. Robert Trzcionka fajnie walczył jednak w pierwszej walce został zdyskwalifikowany za przełożenie nogi do ” niby ” skrętówki po próbie duszenia. Przeciwnik okazał się ” bez jaj ” zaczął pokazywać coś do sędziego, po czym przerwał walkę, a rywal Roberta cieszył się tak jakby wygrał finał na Mundialu przez latającą balache :)) Natomiast w open Robert trafił na kolosa około 130 kg, a może nawet więcej. Polak fajnie walczył jednak taka masa uniemożliwiała mu na wszelakie sposoby stosować swoich finezyjnych technik, pod koniec pojedynku Robert złapał trójkąt, po którym przeszedł do balachy jednak nie udało się poddać ” niedźwiedzia ” który uzyskał przewagę punktową.W niedzielę podczas super fightów i walk finałowych czarnych pasów na sali panowała totalna cisza. Wszyscy koncentrowali się na oglądaniu walk i dopingowania swoich faworytów.

Ogólnie organizacja zawodów bardzo kiepska, chyba najgorsza ze wszystkich na których byłem. W pierwszy dzień było 6 mat z czego przeciętnie działały dwie, góra trzy, a mimo tego obsuwa czasowa była ponad 2 godziny. W niedzielę były cztery maty, ale więcej jak dwóch walk jednocześnie nie można było zobaczyć, a przeważnie była to jedna walka na całej sali. Jest tego tylko jeden plus, że można było uważnie zobaczyć każdą walkę jednak naprawdę po jakimś czasie było to bardzo uciążliwe, bo trwało to bardzo długo.

Na seminarium z De La Riva nie udało mi się dojechać dlatego, że przyleciałem w piątek w nocy, a okazało się, że seminarium zostało przeprowadzone właśnie w piątek, ale z tego co słyszałem to było bardzo sympatycznie.
Pozdrawiam i do zobaczenia w Koninie.. 🙂

KORNIKO

CO JEST KULANE?

Przeczytaj także