Co jest kulane #45 czyli coraz więcej inspiracji, coraz mniej przepychanek
Ostatnio zwróciłem uwagę na to co dzieje się na mediach społecznościowych moich idoli. No dobra, może trochę przesadzam z tymi idolami, ale zazwyczaj ludzie, których obserwuje i „kciukuje” to jednostki niosące ze sobą pozytywny przekaz. Nie zawsze i nie tylko, ale w końcowym rozliczeniu z ich refleksji można wynieść dużo dobrego. W takim towarzystwie staram […]
Co jest kulane #44 czyli rocznica pismaka i o genezie warsztatu słów kilka
Po raz kolejny wypada zacząć w formie „jestem, wróciłem, oklaski !”. Oczywiście z tym ostatnim to nie przesadzajmy, a tak właściwie oszczędźmy sobie. Wróciłem po tygodniowych wakacjach, pierwszych od ponad 6 lat, które nie miały w sobie ani krzty treningu. Nie zrobiłem ani jednej pompki, z nudów zrobiłem 10 przysiadów, no i trochę pospacerowałem. Odstawienie […]
Co jest kulane #43 czyli euro$y, młokosy i kokosy
Nie mogłem tego przeoczyć, przegapić tak po prostu. Lizbona chyba dopiero w tym roku nabrała jakiejś wyjątkowej aury tak z mojej perspektywy i mimo, że jeszcze nie tam nie dotarłem to chyba już chcę. Z wielką przyjemnością pisałem o kolejnych zdobyczach medalowych naszych rodaków, którzy już w pierwszym miesiącu nowego roku postanowili podjąć walkę na […]
Co jest kulane #42 czyli o celach na przyszły rok
Nigdy nie byłem wirtuozem realizowania założonych planów. Ba, wręcz wrzuciłbym się do szufladki z napisem „niekonsekwentny leszczan”, choć chyba powoli ta tendencja zaczyna swoją przemianę. Powoli, gdyż właśnie w tym znalazłem jakiś sposób, aby móc pracować nad wieloletnim zaniedbaniem. Noworoczne postanowienia poszły w ruch. Lubię tą symbolikę, od lat sam się do niej stosuje i […]
Co jest kulane #41 czyli nie tylko zła krew i slapy na Worldsach No-Gi
Tydzień niemal zbliża się do końca, a w powietrzu wciąż wiszą opary niedzielnych finałów Mistrzostw Świata No-Gi. Fakt, mniej w tym emocji sportowych, a więcej sensacji i klikbajtu, ale take czasy dożylimy. Dziś miałem okazję kontynuować dyskusję w tej sprawie z moim serdecznym ziomem i chyba największy żal mieliśmy o to, że w tle tych […]
Co jest kulane #40 czyli weekend spod znaku #gamechanger
Za nami weekend pełen sportowych emocji. Sportowych dosłownie, bez zbędnych skandali, kontrowersji i poświęcania uwagi tym, którzy niekoniecznie ze sportem powinni być utożsamiani. No dobra, nie wiem po jakiego grzyba w pierwszym zdaniu zajmuje jakieś stanowisko, ale nie miałem innego pomysłu. W każdym razie do sedna. Terminologia wciąż się zmienia. Kiedyś postawiłbym na zwrot „przełomowy”, […]
Co jest kulane #39 czyli dlaczego psycha jest kluczem do rozwoju
Brakuje ostatnio sposobności, aby usiąść z kawą i napisać dobry felieton. Ostatnie wydanie jakoś przeszło bez echa, systematyczność poszła się je#ać, a wena postanowiła odklepać pod naporem codziennych obowiązków. Listopad jest dla mnie zawsze miesiącem szczególnym. W tym roku jednak wjechał z takim impetem, że głowa mała. Wróciłem do startów, coś przegrałem, coś wygrałem, skończyłem trzy […]
Co jest kulane #36 czyli wszystkiego najlepszego z okazji dekady w grze !
Tak, dobrze przeczytaliście. Złożyłem życzenia w tytule 34 wydania felietonu. Komu ? Tak się składa, że samemu sobie, gdyż miesiąc temu minęło równo 10 lat od kiedy pierwszy raz przyszedłem na matę. Dziś przy śniadaniu popijając earl’a z miodem przypomniałem sobie, że to już dyszka. Ciężko uwierzyć, tym bardziej że jakoś specjalnie nie czekałem na […]
Co jest kulane #31 czyli nie ma jiu-jitsu bez zawodów ?
Jeżeli komuś na myśl przyszły zawody jako porażki, rozczarowania etc. to zapewne też miałoby to sens. Zawody jednak jako te negatywne uczucia zostawmy w sferze emocjonalnej, a pomówmy (w sumie jak, skoro to felieton ?) o ulubionym aspekcie trenujących – zawodach. Dlaczego nie użyłem słów „wszystkich” lub „wielu” trenujących ? Z dość prostego powodu. Nie […]
Co jest kulane #29 czyli jak dobrze jest wrócić !
Mimo, iż pałam niezwykłym uczuciem do rodzimego języka, pozwolę sobie rozpocząć ten tekst zwrotem – „it’s damn good to come back”. Nie chcę sprawdzać czy napisałem to poprawnie w kontekście gramatyki, zatrzymam niezawodną niepewność siebie po zmarnowaniu trzech lat na filologii angielskiej. W każdym razie jestem. Tutaj, przed monitorem, klepiąc w klawiaturę i pisząc pierwsze […]
Co jest kulane #28 czyli znowu żałuje, że nie wystartowałem
Chciałem napisać klasyczne podsumowanie wczorajszych Mistrzostw Europy ACB. Byłoby pewnie coś w stylu „było świetnie, super, ekstra, hala fajna, ludzie jeszcze fajniejsi i super organizacja”. Pomyślałem jednak, że warto wrzucić to w konwencję CJK, żeby było stricte z mojej perspektywy. Dlaczego było tak fajnie, a ja znowu grzałem ławę ? No więc wstaliśmy wcześnie, spakowaliśmy […]
Co jest kulane #27 czyli o sporcie, sztuce i życia nauce
Jeszcze dzisiaj rano jadąc na trening nie wiedziałem o czym będzie ten tekst. Kilka minut temu wpadłem także na to, że jest dwudziesty siódmy lipca, a dziś 27 wydanie kulania. Spoko, ale to chyba nie jest temat nad którym chciałbym rozprawiać w piątkowym felietonie. Ostatnio było o kidsowym obozie, wcześniej o wakacyjnych leniwcach i generalnie […]
Co jest kulane #25 czyli pisać, trenować, obozować
To już ćwiara. Po raz dwudziesty piąty zasiadam do pisania CJK i mimo, że za oknem pogoda średnia, nocka słabo przespana i samopoczucie lekko z dupy to głód pisania nie daje się obijać. Ostatecznie to właśnie pisanie pomagało mi w ostatnich miesiącach przetrwać emocjonalny blitzkrieg. Już nie pamiętam kiedy miałem tak wy#ebane na zdrowy styl […]
Co jest kulane #22 czyli jiu-jitsu jako składowa, a nie całość
Gdybym spiął dupę i napisał to wczoraj to mielibyśmy 22 wydanie felietonu 22 czerwca. Tak się jednak nie stało i mój liczbowy fetysz nie został zaspokojony, ale to rozkminiłem dopiero dzisiaj. Nie udało się napisać z prostego powodu – życie, życie jest nowelą. I tak właśnie zauważam, że w tej noweli jiu-jitsu zaczyna odgrywać nową […]
Co jest kulane #21 czyli charakter leci na urlop
Jak już ostatnio pisałem, lato wjechało na pełnej. Zaraz koniec roku szkolnego, choć szkoła to temat odległy jak galaktyki Gwiezdnych Wojen, ale jakiś punkt odniesienia musi być. Robota wykonana, blachy przywiezione, a zdjęcie z szesciopakiem na brzuchu pozostanie miłym wspomnieniem po żelaznej dyscyplinie. Ta natomiast dogadała się z systematycznością i razem spakowali mandżur by ruszyć […]